piątek, 28 stycznia 2011

Czego nie przeczytasz w Pascalu

Moja idea clubbingu poszła się (chyba) kochać, ale zabrano mnie dziś do fajnego miejsca. Nie nadaje się na clubbing, i dobrowolnie, albo inaczej - z własnej inicjatywy - bym tam nie weszła. Nie lubię tajemniczych podwórek i niepewnie się czuję poza mainstreamem zarówno topograficznym, jak i kulturalnym. A były klymaty. Pójdę za dnia z aparatem, to zamieszczę zdjęcia. I w tym fajnym miejscu zebrało się fajne towarzystwo. Męskie. Kulturalne. Siedziałam sobie w kąciku i obserwowałam, bo dotychczas pracowałam w sfeminizowanym zawodzie i nie miałam za dużo możliwości obserwowania facetów. I dużo myśli przelatywało mi przez głowę, bo tematy były poruszane poważne, tylko... czułam się trochę jak na  roller coasterze. Jest temat - nie ma tematu. 

Miłość to decyzja.
Warto wyrażać swoje uczucia (w ogóle) poprzez komunikaty typu "ja" (w szczególności).
Osobista relacja z Panem Bogiem to fajna sprawa.
Tamta laska była za chuda.
Nie mam zdjęcia córki w komórce.
Rozwinięcie wątku miłość a seks.

Nie zdążyłam - nie chciałam? - nie mogłam tego wszystkiego powiedzieć. Byłam zmęczona po intensywnym dniu pracy, lekko niedospana, lekko uduszona (zapomniałam, że nie wolno mi biec na mrozie do metra), a jednocześnie maksymalnie zrelaksowana, przez co czułam się jak po paru głębszych albo po skręcie, choć  wszyscy pili tylko herbatę i nikt nie palił nawet papierosów. Jak Jeżyk we mgle. Siedziałam w suterenie zabytkowej kamienicy. Nade mną ćwiczono balet (?), a parę metrów dalej - uczono tańczyć na rurze. Po przeciwnej stronie lekcje tanga, któreś drzwi prowadziły do offowego kina, w sklepiku sprzedawano torby z płyt winylowych i zegary z maszynki do mięsa, w innym - zośki i jojo. Gdzieś stukały singerowskie maszyny do szycia, ktoś tworzył sukienkę na indywidualne zamówienie, ktoś inny wykrawał ze skóry torbę, którą zostanie kupiona za równowartość 1200 pln. A w okolicy prastare cerkwie, krew pomordowanych w szkole NKWD, synagoga i zbór. Moskwa z Gilarowskiego. Inna Moskwa. Podejrzewałam, że taka istnieje, bo jej duch unosi się gdzieś nad metrem Kitaj Gorod, ale nie wiedziałam, gdzie dokładnie jej szukać.
Takiej Moskwy nie zobaczy turysta. Trzeba do niej miejscowego przewodnika.

Dzięki, Przewodniku :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz