niedziela, 2 stycznia 2011

Jurij Gagarin

Jurij Gagarin pół wieku temu poleciał w kosmos. I temu właśnie była poświęcona  tegoroczna największa, najważniejsza i najsłynniejsza choinka dla dzieci w Rosji.

Pierwsza Kremlowska choinka zorganizowana była w 1954 roku, w sali Świętego Jerzego na Kremlu. Na początku choinki bardziej przypominały wiece polityczne, niż zabawy dla dzieci, i dopiero dziesięć lat później grupie reżyserów udało się stworzyć prawdziwe wesołe święto. Podobno od 1960 roku, po zbudowaniu Pałacu Zjazdów, zabawę organizowano już tylko w nim - ale mam informację z dość pewnego źródła, że jeszcze co najmniej kilka lat później dzieci nadal witały Nowy Rok u Świętego Jerzego.
Mówią, że to najbardziej prestiżowa choinka. Że najlepsi reżyserzy i scenarzyści dziecięcy są do niej zatrudniani, najlepsi dźwiękowcy i dekoratorzy. A kilka tygodni temu w telewizji mówiono, że ceny biletów dochodzą do kilkudziesięciu tysięcy rubli.... na szczęście ja o tym nie wiedziałam. 

Jak gdyby nigdy nic udałam się do teatralnej kasy (bo wyjątkowo ticketland.ru, który jest portalem miejskich kas teatralnych, nie prowadził sprzedaży internetowej) i nabyłam bilet dla siebie i Młodej po cenie nominalnej, czyli 2000 rubli, i to nie na byle kiedy, tylko na 1 stycznia 2011 roku :)

Pałac Zjazdów mieści jakieś 5000 widzów, i tylu też było razem z nami. Wiedziałyśmy, że należy przyjść duuuużo wcześniej, bo oprócz przedstawienia jest jeszcze mnóstwo gier i animowanych zabaw. Najkrótsza droga od metra była odgrodzona, i rodzice z dziećmi musieli pokonać coś w rodzaju spacerniaka w parku, słuchając pana nawołującego, że bilety należy przygotować przed wejściem na schody, wyjąć metalowe przedmioty z kieszeni, na jeden bilet wchodzi jeden rodzic i jedno dziecko i dzieci bez rodziców nie są przyjmowane (na dzienne spektakle nie wpuszczani są rodzice, więc uwaga była dość słuszna).

Zabawy rzeczywiście zorganizowane były doskonale, choć pewna zbuntowana-prawie-sześciolatka ma okres megawstydliwości i nigdzie nie chciała się powygłupiać - ani zjeżdżać z kolorowych górek, ani budować zamku z wielkich klocków, ani tańczyć razem z Dziadkiem Mrozem i Sniegurką. Chętnie za to obejrzała przedstawienie, które rozpoczynało się od... pozdrowienia od załogi orbitalnej stacji kosmicznej! A potem była kolorowa kosmiczna historia we wspaniałych dekoracjach, niezbyt może dramatyczna, ale Młodej się podobało. I prezent - jak zwykle cukierki, ale za to puszka do nich była wspaniała, kolekcjonerska :)

1 komentarz:

  1. Jeśli Cię interesuje historia tego lotu Gagarina, to polecam http://www.niesamowite.fora.pl/teorie-spiskowe,30/czy-gagarin-byl-w-kosmosie,52.html
    luciad

    OdpowiedzUsuń