niedziela, 7 lipca 2013

Zdrowie wasze w gardła nasze! 327.

Nie, nie, nie. Taki toast absolutnie nie przejdzie. Rosjanie, po pierwsze, nie piją bez toastu, a po drugie - toast to taka mała (albo i niemała) przemowa. Co prawda podobno daleko toastom rosyjskim do gruzińskich, ale żeby się napić, trzeba się najpierw nagadać.
Kiedy tu przyjechałam, była mi ta sztuka obca. Ratowała mnie przypowieść zasłyszana niegdyś na tutejszym weselu, uniwersalna w zasadzie, choć odrobinę za krótka:

- Za pieniądze można kupić kobietę - ale nie jej miłość. Można kupić zabawki, ale nie śmiech dzieci. Można kupić dom, ale nie ciepło domowego ogniska. Wypijmy więc za to, żebyśmy mieli wszystko to, czego nie można mieć za pieniądze!

Teraz już bez większego problemu jestem w stanie coś wyrzeźbić, choć do krasomówców nigdy się nie zaliczałam, praktyka jednak robi swoje. Na szczęście nie jestem facetem, więc mogę przy toaście wypijać tylko mały łyczek wina, czy wręcz w ogóle wznosić je sokiem czy wodą. NB, to bardzo ważne - trzeci toast jest zawsze za kobiety, panowie wtedy stoją, a panie piją do dna!

Jeśli wieczór zapowiada się długi, to po każdym wzniesieniu szklanic jest chwila przerwy, np. jedna piosenka. Ale jeśli czas jest ograniczony, każdy właściwie gość (a na pewno każdy ważniejszy, obcokrajowiec jest ważniejszy z urzędu) wstaje po kolei i tempo picia robi się przerażające...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz