środa, 14 listopada 2012

Baśnie muzyczne

Skoro już o muzyce i znęcaniu nad dzieckiem piszę, Młoda była ostatnio też na koncercie specjalnie dla jej grupy wiekowej. Widać było, że wstęp tutejszego odpowiednika "cioci Jadzi", Natalii Panasiuk w sali im. Czajkowskiego - robi różnicę.
- Usłyszymy zaraz wiewiórkę, trzydziestu trzech mocarzy i carewnę-Łabądź - taką muzykę skomponował Rimskij-Korsakow do...
- do bajki o carze Sałtanie!!!! - odpowiada kilkaset dziecięcych głosów
- A jak myślicie, wiewiórkę, "co przed ludem zgromadzonym, poświstując cienkim tonem wyśpiewuje", jaki instrument będzie grał?
- fleeeeet!!!
- Tak, macie rację, to flet piccolo. Panie Adamie, pan pokaże dzieciom flet piccolo. Widzicie, dzisiaj to najmniejszy instrument w orkiestrze....
Dzieci usłyszały wiewiórkę, i wzburzone morze, i trzydziestu trzech mocarzy, i łagodne fale, i carewnę-Łabądź, i bohaterów czterech innych bajek w muzyce jeszcze dwóch innych kompozytorów. 
To było nawet dla mnie ciekawe.
Młoda, oczywiście, pytała co kilka minut, kiedy wreszcie będzie można iść do domu. Ale aktywnie odpowiadała na pytania pani Natalii, a w drodze powrotnej nuciła nasz ulubiony fragment z "Dziadka do orzechów" i roztrząsała różnicę między piccicato (nowe dla niej słowo) i staccato. 
I do końca dnia była pogodna.
Może jednak - mimo wszystko - muzyka łagodzi obyczaje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz