niedziela, 1 maja 2011

Głowa Lenina znad pianina...

Po dwóch latach mieszkania w Moskwie uznałam, że trzeba by jednak zobaczyć Wodza Rewolucji. Zawsze stawiałam gości w kolejce, zabierałam im aparaty i komórki (nie wolno wnosić) i czekałam, aż oddadzą cesarzowi co cesarskie. Tym razem postanowiłam się poświęcić, półtorej godziny odstałam sama, torbę oddałam do przechowalni (60 rubli zdarli, samo podziwianie Lenina jest bezpłatne), sprawdzono mnie na okoliczność ukrywania broni i już mogłam się przejść wzdłuż ściany krremlowskiej. Nie tylko Lenin tam leży - bez takiego ładnego mauzoleum, w ziemi (czy raczej w murze?) złożono prochy m.in. Jurija Gagarina.


Mauzoleum, zbudowane w obecnej wersji w 1930 roku, sprawia wrażenie nowoczesności czy wręcz współczesności. Wewnątrz jest na pewno dwóch wartowników (może więcej - nie zwróciłam uwagi), ale Warta Nr 1 została przeniesiona kilkadziesiąt metrów dalej, pod grób Nieznanego Żołnierza. 
W środku jest... dziwnie.
A samego Lenina... szkoda.
Chyba po ludzku będzie go pochować.
Aha, wszędzie jest napisane, że ciało jest przykryte szkłem kuloodpornym. Nie zauważyłam :)

Jeśli ktoś ma tylko parę chwil dla Moskwy, to odwiedzać go chyba nie ma sensu.

Ilustracja to kadr z filmu Witalija Mańskiego "Ciało Lenina".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz