sobota, 30 kwietnia 2011

MŚ w Łyżwiarstwie Figurowym

W najśmielszych snach nie oczekiwałam, że będę mogła wziąć udział w tym wydarzeniu. Kiedyś, jeszcze w liceum, oglądałam wszystkie zawody w łyżwiarstwie figurowym, i nawet mogłam noty przewidzieć. Teraz, wstyd przyznać, nawet nie wiem, jak one są przyznawane... Ale kiedy dowiedziałam się, że MŚ rozgrywane będą w Moskwie, i że moje ulubione pary sportowe jadą akurat wtedy, kiedy ja zasługuję na prezent - musiałam kupić bilet!

Bilety można było nabyć dość tanio - siedziałam prawie pod sufitem, na miejscu wartym 200 rubli, ale widoczność miałam doskonałą. Kupowałam u konika i nieźle przepłaciłam, ale cóż - lenistwo ma swoją cenę. Zresztą, bardzo niewiele drożej, niż cena nominalna, bilety sprzedawał chłopaczek przy stacji metra, na której wysiadało się do Pałacu Lodowego, a w kasie można było w każdej chwili kupić sobie wejściówkę na droższe miejsca.

Było SUPER. Olbrzymia, nowoczesna i elegancka hala Pałacu Lodowego, dużo ludzi - acz bez przesady, żadnego chamstwa, i dopingowanie wszystkich - i "naszych" i "nie naszych" - ale dobrych - łyżwiarzy. Byłam zachwycona. Z mojego miejsca pod sufitem obserowało się sportowe zmagania znacznie lepiej, niż z wygodnej kanapy przed telewizorem - miałam zresztą podgląd na telebimie pod kopułą. 

Służby bezpieczeństwa (bo trochę się bałam zamachu) były widoczne, ale nie nachalne. Torebki były prześwietlane, jak na lotnisku, ludzie przechodzili przez bramki, kręciła się milicja i omon, ale wyglądali na znudzonych. Tłoku nie było nigdzie, tylko przez chwilkę w metrze po zakończeniu zawodów, ale zaraz uruchomiono dodatkowe schody.


Ja chcę jeszcze raz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz