poniedziałek, 2 maja 2011

Makieta 1:1 w Kołomienskom

Po dwóch latach mamy już przewodnik Pascala (i większość innych typowo turystycznych przewodników po stolycy) zaliczony kilkakrotnie. Ale nowe zabytki powstają regularnie. Pół roku temu oddano kolejny - XVII-wieczny pałac cara Aleksieja Michajłowicza w Kołomienskom (trzy lata wcześniej skończono pałac Katarzyny w Caricyno).
Kołomienskoje było miejscem lubianym przez rosyjskich carów - już ojciec Iwana Groźnego wybudował tu cerkiew jako wotum za nowonarodzonego syna. A pierwsi Romanowowie carską letnią rezydencję postawili tak, że posłowie zamorscy nazywali ją ósmym cudem świata. Wspaniały drewniany pałac, skomplikowany system izb i przejść, nowe pokoje dostawiane w miarę rozrastania się panującej rodziny. Tu właśnie dorastał przyszły car Piotr Pierwszy, tu zwodował statek, który stał się zalążkiem floty rosyjskiej, tu bawił się w wojnę - tylko zamiast ołowianych żołnierzyków miał pułki pocieszne z żywych ludzi.
Stolica została przeniesiona, dwór został zapomniany, niszczał, aż w końcu go rozebrano. Przed rozbiórką kazano sporządzić dokładne plany, i na ich podstawie mer Łużkow podjął decyzję o odbudowaniu pałacu. Model - w skali 1:1 - stanął niespełna dwa kilometry dalej, gdyż na pierwotnych fundamentach wyrosły wiekowe dęby i lipy. Nie została też powtórzona konstrukcja (oryginał był zbudowany z drewna bez gwoździ) - elementy nośne makiety są z żelazobetonu.... 
Wewnątrz znajduje się muzeum sztuki XVII-wiecznej, a także pomieszczenia, które pozwalają wyobrazić sobie, jak mogli mieszkać carowie w owych czasach. Zachowane plany budynku nie obejmowały wystroju wnętrz, rekonstrukcja oparta jest więc na opisach współczesnych (m.in. polskich poselstw). Wygląda na to, że meble były minimalistyczne, a olśniewający efekt uzyskiwano zdobiąc ściany - w oficjalnej części budynku były one wspaniale malowane, w prywatnej pokryte kurdybanami.

Kiedy wyszłyśmy z muzeum wiatr rozgonił chmury i zrobił się mniej przejmujący, wyjrzało słońce i pogoda zrobiła się idealna na puszczanie latawców. Co też niezwłocznie uczyniłyśmy. Młoda ma zaliczone przechodzenie przez płot na cudzy ogródek i włażenie na drzewo, bo tam nam się linka zaplątała...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz