piątek, 23 października 2009

Słów kilka

Wieści z frontu dwujęzyczności: w przedszkolu będzie przedstawienie. Młoda zna wszystkie role wszystkich dzieci i potrafi je fonetycznie powtórzyć z zachowaniem właściwej intonacji zdaniowej. Ni cholery nie rozumiejąc, co mówi :)

Przepytałam ją dziś z przedszkolnych słówek: umie nazwać wszystkie przedmioty w sali, w sypialni, na placu zabaw i większość czynności. Konsekwentnie jednak odmawia mówienia po rosyjsku w domu i bawienia się z obcymi dziećmi, jeśli nie ma gwarancji, że one mówią po polsku.

Ciekawa jestem, kiedy osiągnie biegłość porównywalną do "języka dla tatusia".
Otóż na wieść, że za dwa tygodnie dołączy do nas tatuś (na dłuuuugo) Młoda powiedziała:
"To poinformuj go, że zawetowałam leżakowanie. A Zachar mi w tym zawtórował. Przekaż mu też, żeby mi przywiózł jakąś inspirującą encyklopedię, najlepiej o recyklingu. I żeby się dowiedział, jaka jest różnica między mandatem poselskim i takim za złe parkowanie".
Do mnie to dziecko mówi po ludzku. Być może zniża się po prostu do mojego poziomu....

PS. No dobra, to nie było wszystko w jednym zdaniu. I nawet nie jednego dnia. Ale było, tak samo jak tekst, że "ptaszki skonkludowały, że się wykąpią w kałuży". I jeszcze parę innych. Zwykle w kontekście tatusia właśnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz