piątek, 2 października 2009

Dyplomacja w XIV wieku

Fajnego mieliśmy przewodnika w autokarze, więc znów będzie trochę o Riazani, i znów trochę o Dymitrze Dońskim.
Otóż Kulikowo Pole, na którym rozegrała się kluczowa dla rosyjskiej historii bitwa, znajdowało się na granicy ówczesnego księstwa Riazańskiego, gdzie panował miłościwie Oleg Riazański (localsi mówią Oleh, z dźwięcznym h). Mamaj, szef tatarów, dogadał się z litewskim Jagiełłą i z Olegiem, że Dymitrowi, księciu Moskiewskiemu, napsują krwi. Tyle tylko, że jakoś cieńko mu poszło to dogadywanie się. Olegowi wcale się nie podobało, że trzy kwiożerczo nastawione armie zbliżają się do jego miasta.

Do Mamaja posłał więc posła z obietnicą, że riazańskie wojska dołączą do Mamaja nad Donem, zapłacił daninę i poprosił o przejście wzdłuż granicy księstwa, coby koniki mu miasta nie zbrukały.

Do Dymitra posłał więc posła z informacjami o aktualnych ruchach Mamaja.

A do Jagiełły posłał przewodników, żeby mu pokazali, jak na skróty dotrzeć do Mamaja. Skróty były tak znakomite, że Jagiełło spóźnił się o dobę :)
Riazańscy żołdacy walczyli zaś po ruskiej stronie. Wtedy ludzie byli mniejsi niż dziś, więc 50 kg rycerza wciągnęło na siebie 50 kg zbroi i poszło w pole. Pole to dość myląca nazwa, bo były tam i laski, i rzeczki, i głębokie jary, więc lekka konnica tatarska niezbyt dobrze dawała sobie radę. Rusini wygrali i od tamtego czasu zaczęli się jednoczyć wokół Moskwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz