poniedziałek, 12 października 2009

Samotność w tłumie

We dwie jest nam tu dość dobrze. Młoda chodzi do przedszkola z poczucia obowiązku, ale ma tam kumpli (mamo, nie lubię nowego przedszkola, ale tam są moi przyjaciele, więc nie chcę chodzić do innego). Poza tym można czasem spotkać dzieciaki z naszego wieżowca na placu zabaw, który jednak zwykle po 17 (kiedy wracamy z przedszkola) świeci już pustkami.

Gorzej ze mną. W mojej pracy raczej nie przenosi się stosunków służbowych na prywatne i nie nawiązuje przyjaźni. Każdy ma swój pokój i siedzi tam sobie sam, od czasu do czasu spotykając się z kolegami z sąsiednich pomieszczeń na naradzie u szefa. Może kwestia wyścigu szczurów, może zawodowej nieufności.
W domowym wieżowcu - nie znam nawet sąsiadów z piętra, choć w windzie mówimy sobie "dzień dobry".

Byłam przekonana, że jako otwarta, komunikatywna osoba znajdę szybko nowe koleżanki i będę miała z kim pić kawę (bo przecież przyjaciele i rodzina zostali 1500 km na zachód). Myliłam się. Niełatwo jest tu znaleźć nowe koleżanki...

Życie z dzieciakiem w Moskwie jest... samotne.

4 komentarze:

  1. A czemu nie zaprosisz sąsiadów na spotkanko zapoznawcze? Czemu nie nawiążesz kontaktów z matkami dzieci z placu zabaw albo choćby tych, które prowadzają swe pociechy do teatrów? A może spróbujesz przez popularne forum, zwłaszcza takie zgodne z Twoimi zainteresowaniami? Ale nie wiem, jak tam z Twoim rosyjskim, ja miałam go 8 lat w szkole, ale Ty zdaje się jesteś osobą po 20? Tak sądzę patrząc na wiek dziecka (sorry :-)), ale sądząc po postach, jesteś świetnie wykształcona i dojrzała :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocianno, wiem co to znaczy, bo sama też często się przeprowadzałam. Może umówimy się na kawę?

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, cięzko jest w Sov.Sojuzie nawiązać znajomości, coś wiem na ten temat, masz rację.
    Szczególnie duży szok jednak można przeżyć, jak cię zaproszą do domu, co jednak następuje bardzo rzadko.

    Dla niewtajemniczonych: na place zabaw chodzą głównie opiekunki, a nie matki, a dzieci jest średnio 10x mniej niż u nas, stąd przez dziecko trudno nawiązać znajomość.
    Co do sąsiadów: w przeciętnym miejscu (chyba, że trafisz na superwyjątkowe) - blokada antykomunikatywności. Najważniejsza natomiast sprawa: zdjąć buty przed progiem!!!!!!!!

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. A dlaczego jest tak duża dysproporcja w ilości dzieci w Polsce i w Rosji, i na czym polega na blokada antykomunikatywności? Może to jest oparte na braku zaufania do drugiego człowieka, tak charakterystycznej dla homo sovieticusa? Lucy

    OdpowiedzUsuń