niedziela, 18 października 2009

Nastaje czasem taka chwila w życiu kobiety...

... kiedy stwierdza, że nie ma co na siebie włożyć. Albo że potrzebuje poprawy humoru. Albo... no, cokolwiek. Na przykład nie chce jej się gotować, a dziecko marudzi, że chce klopsiki szwedzkie. Więc jedzie kobieta do najbliższego centruma, w którym podają wspomniane klopsiki (centra z klopsikami są tu trzy). Nazywa się toto Mega Belaya Datcha i wygląda jak... wygląda jak... nooo...




Nooo... wyobraźcie sobie dwie warszawskie Arkadie postawione jedna na drugiej. I pomnożone razy cztery. IKEA, Auchan, Stockmann, Obi, Decathlon, Media Markt, Imax, Cosmic, MVideo i jakieś 300 sklepów w mallu. Po dwóch stronach ruchliwej trasy, ze szklanym mostem przezeń przerzuconym. Z krytym lodowiskiem. Z szatnią przy niektórych wejściach, żeby nie trzeba było kurtek ze sobą targać.


Jak już sobie to piekło wyobrazicie, to takie są w Moskwie trzy. I kilkadziesiąt "zwykłych Arkadii". Nic, tylko robić zakupy :)


No, jest jedno małe "ale". Popularnie stosowany przelicznik złotówka-rubel to 1:10. Ale sukienka z H&M ma na metce napisane: 70 pln, 1100 rubli.
No cóż. Następnym razem będę poprawiać sobie humor w styczniu. Będę wtedy w PL :)

1 komentarz:

  1. Wspaniale miasto wybralas :) I bardzo fajnie jest spotkac pozytywne opinie o moim rodzimym miescie ;) Dziekuje :)
    Pozdrow Malenstwo i milego wieczorku :)

    OdpowiedzUsuń