poniedziałek, 12 października 2009

Przerwa w odchamianiu

Uznałam, że cotygodniowe wypady do teatru robią się zbyt męczące. Że za chwile przestanie to być święto, że zaczniemy się nudzić, że repertuar się skończy (w to akurat szczerze wątpię, ale co tam). Do 24 października, kiedy to idziemy do cyrku na prospekcie Wernadskiego (drugi stały cyrk moskiewski) robimy sobie przerwę. A potem się zobaczy.

Poza tym uznałam, że powinnam jednak dostosować formę do wieku mojej latorośli (ostatnio zapytałam, jaki jest sugerowana dolna granica wieku widowni, usłyszałam, że 6-7 lat, i bez wahania poprosiłam o bilet dla Młodej, lat 4 i 9 miesięcy). Dziecię za każdym razem pyta "mamusiu, przyjdziemy tu jeszcze?", ale mnie, na przykład, ostatnie przedstawienie nie zachwyciło.

Byłyśmy w Rosyjskim Akademickim Teatrze Młodzieżowym na "Czarodzieju ze Szmaragdowego Miasta" (spektakl na podstawie powieści o tym samym tytule, opartej na "Czarodzieju z Krainy Oz"). Sam teatr - na placu Teatralnym, przy wejściu do Teatru Wielkiego, barokowe wnętrza, kryształowe żyrandole, zielony plusz... I - zgrzytnęło mi - na scenie bardzo uniwersalne dekoracje w stylu lat 90-tych: metalowe konstrukcje z geometrycznym papierowym wzorem. I remiksy popularnych przebojów jako podkład dźwiękowy. I Lew przypominał dresiarza :)


A może ja po prostu nie lubię teatru dramatycznego - Młoda przecież, mimo, że przeciągała się, kładła, wierciła, jadła mentosy - chciała przyjść jeszcze raz...

Dla wtajemniczonych: czy wydaje Wam się, że obgadywanie obecnych na widowni dziewcząc i ich strojów (podoba mi się tamta sukienka - a mnie bardziej tamta - a ta dziewczynka ma ładne warkoczyki) stanowi jakiś niewielki krok w kierunku zrezygnowania przez Młodą z granatowych spodni i białej męskiej koszuli podczas naszych wypraw kulturalnych?

Zdjęcie: www.ramt.ru

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz