piątek, 28 lutego 2014

Zasłyszane z pokoju dziecięcego

Byłyśmy na świetnej wystawie o Titanicu. Doskonale zrobiona, z odtworzonymi wnętrzami (fajnie porównuje się kajutę I i III klasy), z oryginalnymi drobiazgami, uzupełnionymi o elementy z epoki - porcelana, sztućce, klamki, walizki. Działająca na wszystkie zmysły - w kotłowni czuć zapach węgla, a w mesie - jedzenia, odpowiedni podkład dźwiękowy też jest. Arcyciekawe wyjaśnienie, krok po kroku, przebiegu katastrofy.

Każdy otrzymał imienny bilet, z krótką historią rodzinną (ja byłam panią hotelarzową, która przeprowadzała się właśnie do Stanów po udanej sprzedaży swojego hotelu - z mężem, bliźniętami i adoptowanym synkiem - a w USA czekał na mnie brat). W ostatniej sali można było sprawdzić, jaki był los bohatera - ja straciłam męża i przybrane dziecko, ale rodzone dzieci się uratowały i ja też. Młoda była cukiernikiem z załogi, widząc, że statek tonie, wychyliła dwie flaszki wódki i zaczęła zrywać z pokładu i wrzucać do wody wszystko, co mogło pomóc ludziom utrzymać się na powierzchni - stoły, ławy etc. Sama utonęła.

Wyjaśniałyśmy dzieciom (zabrałyśmy kumpla Młodej na wystawę), że załoga przede wszystkim ratowała pasażerów, a kapitan w ogóle powinien opuścić statek jako ostatni. I kiedy czekałyśmy na wywołanie pamiątkowego zdjęcia, podsłuchałam fragment rozmowy:

- No, ale po co ci honor, skoro fruwasz już z aniołkami? Nie lepiej zachować się niehonorowo, ale przeżyć?
- Wiesz, w dawnych czasach honor to było coś ważnego...

O cholera! W dawnych czasach???

A wystawa jest w centrum handlowym Afimall w Moscow City. Zdzierają, ale warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz