Gdzieś między gośćmi a wyjazdami, między pieczeniem chleba i pieczeniem tortu, pociągiem z zachodu i na zachód, między wieżą z klocków a latawcem... moje dziecko przybliżyło się do Pana Boga.
www.catedra.ru |
W tym roku polskich dzieci po raz pierwszy do Komunii w katedrze moskiewskiej przystąpiło kilkoro. To między innymi dlatego zależało mi tak bardzo na wczesnym, bądź co bądź, przystąpieniu do sakramentu 7-letniej Młodej. Bo w mojej warszawskiej parafii sprawa wyglądałaby jeszcze gorzej niż tutaj, kiedy pogubiłam się wśród paru zaledwie gości, kiedy wszystko robiłam w nerwach i w biegu, kiedy omal nie zagubiłam tego, o co w tym wszystkim chodzi. Mam tylko nadzieję, że mój brak zainteresowania nie doskwierał zbytnio dziecięciu, którym zajmował się przecież i tatuś, i chrzestny, i dzielni dziadkowie, którzy spędzili 36 godzin w pociągach, żeby być z nami przez weekend.
A uroczystość była kameralna, bardzo spokojna, sympatyczna i podkreślająca przejęcie odpowiedzialności za swoje postępowanie przez nowych (i ubiegłorocznych) komunikantów. To oni czytali, śpiewali psalmy, szli w procesji z darami, odmawiali modlitwę wiernych. To oni byli gospodarzami swojego święta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz