poniedziałek, 21 maja 2012

Dzieje się

Dzieje się tyle, że nie mam czasu do bloga zajrzeć - ja, jego autorka! Przez ostatnie parę dni nie wiedziałam, w co ręce włożyć, i jak zrobić tak, żeby każdy dostał potrzebną mu dawkę uwagi i troski. Jak zwykle, z wieloma rzeczami przesadziłam, wiele rzeczy robiłam zakręcona jak chiński termos - czyli np. udałam się w miasto i rozdzieliłam opiekunów wycieczki... bez telefonu i kluczy od domu. Opiekunowie się pogubili, wycieczki też, nabiegałam się jak głupia w poszukiwaniu budki telefonicznej (budki są, tylko kart do nich nigdzie kupić nie można, a z budki na monety stosunkowo trudno jest zadzwonić na numery międzynarodowe). Krótko mówiąc zarżnęłam kolejnych gości.

Ważna dla mnie nauczka i doświadczenie: muszę brać pod uwagę, że Moskwa jest DUŻA i BARDZO MĘCZĄCA. Muszę uprzedzać o tym gości i sama o tym pamiętać, planując wycieczki. Bo inaczej wszyscy są nieszczęśliwi.


A za jakiś czas będzie relacja z Komunii i... z parady jeszcze z 9 maja! - i z paru fajnych miejsc, które uda mi się, miejmy nadzieję, zobaczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz