poniedziałek, 30 lipca 2012

Euro spoko

Nie wiem, jak w innych miastach, ale odniosłam wrażenie, że dla Warszawy mistrzostwa w piłce kopanej oznaczały pewien skok cywilizacyjny. Na dworcu Wschodnim opadła mi szczęka, nie mogłam jej też zebrać z podłogi w drodze do lotniska, pokonywanej śliczną SKM-ką. Hameryka, panie.

Przejechałam się też - wybudowanym bez związku z Euro - nowym mostem, zapłaciłam za bilet autobusowy w automacie przy pomocy paypass, mjut i orzeszki.

Szkoda, że postęp tylko w pewnym stopniu dotyczy północno-wschodniej Polski. Od dziesięciu co najmniej lat co jakiś czas pokonujemy drogę krajową nr 8 w kierunku Augustowa, i od dziesięciu lat w którymś jej momencie obowiązuje ruch wahadłowy ze względu na roboty drogowe. Efekty tych robót są, to prawda, wyraźnie widoczne, ale... na tym obszarze wygodnych dróg to my jednak nie mamy. Co jest boleśnie odczuwalne zarówno po zjeździe z autostrady litewskiej, jak i, na ten przykład, białoruskiej.

Zakończyłam urlop, wróciłam do rozpalonej Moskwy. Ale wiecie co? Czeka mnie teraz miesiąc i tydzień wytężonej pracy, a potem... potem jadę na wyprawę. I bardzo się już na to cieszę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz