tag:blogger.com,1999:blog-14908104733588337142024-03-14T07:34:41.262+03:00Moscow rulesW Moskwie z dzieckiem - po polsku.Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.comBlogger788125tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-90602621424207638512014-09-18T16:29:00.002+04:002014-10-19T18:55:48.915+04:00Memento<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<b><span style="font-family: Arial;">Jeżeli porcelana to wyłącznie taka<br /> Której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu,<br /> Jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby<br /> Nie było przykro podnieść się i odejść;<br />Jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,<br /> Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,<br /> Jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć<br />gdy nadejdzie czas następnej przeprowadzki<br /> na inną ulicę, kontynent, etap dziejowy<br /> lub świat<br /><br /> Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?<br />Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?<br /> Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy<br /> w świecie<br /> czuł się jak u siebie w domu?</span></b><br />
<b><span style="font-family: Arial;"><br /></span></b>
<b><span style="font-family: Arial;">S. Barańczak</span></b><br />
<br /></div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-6357868430128125232014-04-03T17:34:00.004+04:002015-09-11T11:39:04.252+03:00Nowy blog<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Pisanie bloga wciąga i uzależnia.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><a href="http://sloik-warszawski.blogspot.com/">http://sloik-warszawski.blogspot.com/</a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zapraszam.</div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-30036571566959531342014-03-28T15:34:00.000+04:002014-04-01T23:54:02.389+04:00Co dalej z blogiem?<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Zakończyła się moskiewska przygoda.</div>
<div style="text-align: justify;">
Polubiłam pisanie bloga. Wiem, że mam grono wiernych czytelników i bardzo Wam dziękuję za wsparcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ile Was było? Wpiszcie mi "pa-pa" w komentarzu, coby moja miłość własna rozkwitła i coby mnie mile połechtać :D</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przede mną kolejna wolta życiowa i zawodowa. Czy będę o niej pisać? Młoda robi się coraz starsza i pewnie zażąda prywatności. Dojazdy do pracy będą mi pochłaniały codziennie mnóstwo czasu. Rodzina będzie chciała domowych obiadów i ciasta (hehe, niedoczekanie). Będę odwiedzać przyjaciół i krewnych. Będę leczyć to, co zepsuło się w Moskwie - i fizycznie, i duchowo. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Może będę pisać. Chciałabym - już kiedyś o tym wspomniałam - poznać Warszawę tak, jak zaczęłam poznawać Moskwę - dogłębnie, od podszewki. Chciałabym móc przejść ulicą i opowiedzieć coś o każdym mijanym budynku - dziś potrafię tak tylko o Krakowskim Przedmieściu. Chciałabym udowodnić, że można być słoikiem i zakochać się w Warszawie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaglądajcie tu czasami. Jak tylko ogarnę nową rzeczywistość - zaproszę Was na nowy blog.</div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com48tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-37746221979473967992014-03-27T15:21:00.000+04:002014-03-27T15:21:00.622+04:00Czy było warto?<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Pięć lat temu rzuciłam się w przygodę. Zostawiłam spokojną i bezpieczną - choć bardzo wymagającą - pracę w szkole, zostawiłam wypracowywaną przez lata pozycję tłumacza, zostawiłam (to nie tak miało być, ale tak wyszło) w kraju męża, zostawiłam praktycznie całą rodzinę, wzięłam pod pachę czterolatkę, spakowałam podstawowy dobytek i wyjechałam "na dziki wschód". Budząc przerażenie znacznej części przyjaciół i znajomych Królika, czyli moich.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Przygoda - zgodnie z planem, ale też jak wszystko w życiu - skończyła się. Jestem dziś zupełnie inną osobą - zawodowo i wewnętrznie. Znam swoje możliwości i swoje ograniczenia o wiele lepiej, niż kiedykolwiek przedtem. Wiem, że potrafię osiągnąć bardzo dużo. Wiem, że czasami muszę powiedzieć sobie "stop". Mam mocną pozycję zawodową i nieocenione doświadczenia. Mam pewność siebie, której brakowało mi przez lata, znam swoją wartość.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Widziałam kawał Rosji - więcej, niż wielu znanych mi Rosjan. Na mapce poniżej jest ponad 50 znaczków - część z tych miejscowości odwiedziłam służbowo, bardzo wiele - prywatnie. Widziałam tajgę i tundrę. Zwiedziłam Rosję - jak w rosyjskim hymnie - от южных морей до полярного края - od mórz południowych do krain polarnych, od Kaliningradu do Władywostoku. Przemierzyłam wiele tysięcy kilometrów. Kiedy nie mogłam mierzyć wszerz - kopałam wgłąb, w warstwy kulturowe i historyczne. Moskwę też znam lepiej od wielu znanych mi Moskwian. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Zachłystnęłam się rosyjską kulturą - muzea, teatry, wystawy, cyrki - nurzałam się w tym wszystkim z dziką radością.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nie udało mi się tylko z ludźmi - nie nawiązałam głębokich relacji z miejscowymi, a kiedy już myślałam, że udało mi się zaprzyjaźnić - okazało się, że to oszust. Bywa. Pewnie to koszt tego, że byłam ekspatką z innego świata, a nie "zwykłym śmiertelnikiem".</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Każda przygoda ma swoją cenę. Ta również. Na pewno sporą cenę zapłaciła moja córka - przeprowadzka, zwłaszcza do Polski, kosztowała ją bardzo wiele. Zyskała dwujęzyczność i możliwości rozwoju, które w Polsce nie przyszłyby mi do głowy. Ja wśród setek dobrych doświadczeń doznałam także doświadczeń traumatycznych, w najdosłowniejszym tego słowa znaczeniu. Godziny w samolotach i przeskakiwanie stref czasowych co najmiej raz w miesiącu nie mieszczą się też w pojęciu "zdrowy tryb życia", a praca na maksymalnych obrotach szybko wypala. Czeka mnie też żmudny proces docierania się na nowo i odbudowywania związku, o który trudno było dbać na odległość.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Było fajnie. Niski Tobie połon, Moskwo. Dziękuję za wszystkie dni, które dane mi było tu spędzić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Ale cieszę się, że wracam. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-8sFqyBTL6ek/UyGUthwDP-I/AAAAAAAAJ0A/-y-9V7hH8Z8/s1600/mapa1.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-8sFqyBTL6ek/UyGUthwDP-I/AAAAAAAAJ0A/-y-9V7hH8Z8/s1600/mapa1.jpg" height="490" width="640" /></a></div>
<br /></div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-88614374023496886062014-03-17T22:08:00.001+04:002014-03-17T22:08:20.216+04:00Pakowanie - skutki uboczne<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Nie ma to jak spakować grzecznie ostatnią szufladę - czyli apteczkę, ładnie ją zakleić kilkoma warstwami taśmy i zabrać się za pakowanie upominków na pożegnanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie ma to jak podczas tego pakowania zajechać sobie czymś ostrym w palec i powalać posoką dwa kartonowe puzderka, a następnie, naiwnie wierząc, że ranka się była zamknęła, zostawić krwawy ślad na metrze ozdobnego papieru.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dobrze, że dzięcię grało było w piłkę, nie słyszało, jak matka mięsem rzucała, dobierając się do wody utlenionej i plasterka. Po cholerę pakowałam wodę utlenioną i plasterki, przecież to grosze kosztuje i na każdym rogu można kupić w dowolnym kraju!</div>
<div style="text-align: justify;">
Potem trzeba było kombinować jak koń pod górę, żeby nie szukać na gwałt nowych pudełeczek i wstążeczek. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pamiętajcie: apteczkę pakuje się na końcu. Bo ona jest złośliwa, paskuda jedna!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale mam wrażenie, że widzę gdzieś koniec tego pakowania. Z całą pewnością kończą mi się kartony, no i różne przydatne rzeczy wciąż pożyczam od sąsiadów. Chcecie wpaść na winko i ciasto? Ekstra. To pożyczcie mikser i przychodźcie z własnym korkociągiem...</div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-53031592464805224822014-03-16T20:31:00.002+04:002014-03-16T20:31:49.790+04:00Dożyć do poniedziałku<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
W ramach likwidowania analfabetyzmu obejrzałam sobie film "Dożyć do poniedziałku", z 1968 roku, z Tichonowym w roli głównej (grał Schtirlitza w "17 mgnieniach wiosny" i Bołkońskiego w "Wojnie i pokoju"). Rzecz o szkole i relacjach w szkolnej społeczności.</div>
<div style="text-align: justify;">
Byłam uczennicą, byłam nauczycielką.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mam wrażenie, że w moich szkołach nikt się nie przejmował, hmmm, wychowaniem. Tym, że nauczyciel "sieje ziarno dobre, czyste, wzniosłe", i tym bardziej, że czasem wyrasta "perz z łopianem". I tym, że jeśli nie masz siły czy ochoty codziennie udowadniać gówniarzerii, że nie jesteś durniem - i udowadniać skutecznie, a oponenci mają wszak zawsze mocne argumenty przeciw, boś stary i na niczym się nie znasz - to twoje miejsce nie jest w szkole. Nikogo nie obchodzi niejednoznaczność ocen moralnych i postaw. Zakuć, zdać, zapomnieć - to maksyma nie tylko młodzieży, ale i belfrów. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ale i młodzież jest inna. Dziewczyny chyba nie dają już w mordę, nikt już chyba nie wyjdzie z klasy, kiedy uzna, że został obrażony, a jeśli wyjdzie - to nikt nie pójdzie w jego ślady w ramach solidarności. Czy istnieje w ogóle solidarność? I tak było już za moich wczesnoszkolnych czasów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A Pani mojego dziecka w rosyjskiej szkole wychowaniem się przejmuje. I indywidualnym, i grupy. Obchodzą ją relacje klasowe i obchodzi ją, co myśli sobie każde z dzieci. Czy w Polsce trafi na taką panią?</div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-28573590401155987312014-03-14T16:47:00.000+04:002014-03-14T16:47:00.764+04:00Rzut na taśmę - Fomenko<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Szczerze?</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie chce mi się już nigdzie chodzić i niczego nowego odkrywać. Chcę, żeby się to jak najszybciej skończyło. Dziś jestem ostatni dzień w biurze (czeka mnie jeszcze wyjazd służbowy), Młoda nie chce już chodzić do szkoły - i chyba zrobię jej kilka dni wolnego.<br />
Ale jeszcze byłam w teatrze. Takim, do którego wcześniej nie udało mi się zajrzeć - Mastierskaja (Pracownia) Piotra Fomenko. Było mi kompletnie już wszystko jedno, na jaki spektakl idę i jakie recenzje to przedstawienie ma, chciałam zobaczyć teatr.<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-O5_QIXyqSJ0/UyKmE_VgJEI/AAAAAAAAJ0Q/2xvru5s6VBY/s1600/61865.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-O5_QIXyqSJ0/UyKmE_VgJEI/AAAAAAAAJ0Q/2xvru5s6VBY/s1600/61865.jpg" height="223" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="font-size: 13px; text-align: center;"><a href="http://fomenko.theatre.ru/">fomenko.theatre.ru</a></td></tr>
</tbody></table>
Fajny jest. Już sam budynek jest fajny, stoi niemalże w rzece, vis a vis Moscow City Center, tuż przy Kutuzowskim. Nowoczesny i bardzo funkcjonalny - przynajmniej dla widza. W foyer była ciekawa wystawa czasowa miejskiej rzeźby - o niej napiszę osobno, fascynująca metalowa poezja. Dodatkowa scena i widownia wprost w foyer, przed wejściem do sali kameralnej. Duża sala klasyczna, i spektakl też dość klasyczny - "Wiariatka z Chaillot" Giraudoux.<br />
<br />
Trudno było powiedzieć, o czym to było - o wojnie biednych i bogatych? O wariatkach, którym udało się pokonać biznes? Ale było bardzo przyjemne, nostalgiczne, sympatyczne, dużo było ciekawych efektów, aktorzy - jak piszą w recenzjach - grali, że grają (w końcu groteska, to musi być przerysowana), ale... podobało mi się.<br />
<br />
Bardzo przyjazny teatr.<br />
<span id="goog_2107458776"></span><span id="goog_2107458777"></span><br />
<br /></div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-23630247271883754602014-03-13T18:02:00.000+04:002014-03-13T18:02:00.057+04:00Wielka kupa<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Mamy jeszcze kuuuuuupę czasu, myślałam sobie całkiem niedawno, zdając sobie sprawę z daty wyjazdu i konieczności wykorzystania należnego mi urlopu wypoczynkowego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kuuuuuupę czasu, wmawiałam sobie, leniwie rozkładając się na kanapie z książką i herbatką.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aha.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wielką kupę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Muszę kupić komin do samowaru, kilka książek, podkoszulki wojskowe, kwiaty na pożegnanie nauczycieli Młodej, ciastka na pożegnanie sąsiadów i znajomych, spotkać się z nauczycielami, sąsiadami i znajomymi i... i spakować się, oczywiście. </div>
<div style="text-align: justify;">
A czasu zrobiło się dziwnie mało.</div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-79418330622407934252014-03-12T09:26:00.002+04:002014-03-12T09:26:22.753+04:00O, kurczę!<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
O, kurczę!<br />
Muszę spakować łyżwy!</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-13718467029406110672014-03-12T00:57:00.000+04:002014-03-12T00:57:01.805+04:00Odchamianie i rozruszanie<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Jeden z ostatnich weekendów (i na dodatek długi!) należało spożytkować maksymalnie, i nie warto go było tracić na kłótnie o to, czy ubrania do walizki należy składać w kostkę, czy zwijać w rulonik.</div>
<div style="text-align: justify;">
Młoda odwiedziła Nową Trietiakowkę w ramach MyWalk.ru (i dowiedziała się, co to jest instalacja, a także prowadziła dyskusję na temat tego, co jest, a co nie jest sztuką, a także o celu sztuki w ogóle), a potem grzech było nie skorzystać z okazji i nie udać się na łyżwy do parku Gorkiego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo, iż temperatury wcale nie są strasznie wysokie, a tafla jest sztuczna, to miejscami alejki pokryte były kałużami. Mąż i ojciec, który stawia pierwsze kroki na łyżwach, marudził straszliwie, że wypożyczone buty ciężko się zakłada i ciężko się sznuruje, że po całym sezonie są lekko zużyte, i w ogóle był głęboko nieszczęśliwy, ale został zaciągnięty (dosłownie, za ręce po lodzie) do herbaciarni, która mu się spodobała i kolejne kółeczka robił już w lepszym nastroju.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A w ogóle to bardzo fajnie się jeździ wiosną na łyżwach. Ciepło jest i radośnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-45886548286475217652014-03-11T10:46:00.000+04:002014-03-11T10:46:37.365+04:00Czytanie ze zrozumieniem<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
W kolumnie obok wisi ogłoszenie - już nieaktualne, bo panią idealną znalazłam (anons wisi też w bardziej poczytnym, niż mój blog, miejscu), ale jaka jest treść, każdy widzi. Gdyby ktoś z moich czytelników nie znał rosyjskiego: szukałam nauczycielki rosyjskiego, rodzimej użytkowniczki języka, z kierunkowym wykształceniem i doświadczeniem zawodowym zdobytym w Rosji - ma uczyć rosyjskiego jako ojczystego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dostałam dużo odpowiedzi, mniej lub bardziej odpowiadających moim potrzebom, ale najbardziej uderzyła mnie ta - w wolnym tłumaczeniu:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Dzień dobry, mogę wytłómaczyć matematykę po rosyjsku. Wyższe wykształcenie techniczne, mężczyzna, 47 lat".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zrobić błąd ortograficzny w odpowiedzi na ogłoszenie o nauczyciela języka - trzeba umieć. Abstrahując od umiejętności czytania ze zrozumieniem.</div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-86694956438815985072014-03-10T00:53:00.001+04:002014-03-10T17:54:04.638+04:00Kto ma uszy, niechaj słucha o tym, co sobie obciął ucho<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Bardzo szeroko jest reklamowana i sporym powodzeniem się cieszy multimedialna wystawa "Van Gogh - żywe obrazy". </div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczyna się od klymatów, czyli loftowego ArtPlay'a, przez który trzeba przejść, żeby się dostać do, hmm, rodzaju loftowego biurowca z loftowymi sklepami wnętrzarskimi. Sprzedają tam farby strukturalne, tapety o niezwykłych fakturach, klepkę ciętą pod kątem iluś tam stopni i takie tam, w biurach ze szklanymi schodami wiodącymi na antresole - można wszystko dokładnie obejrzeć, stojąc około pół godziny w kolejce na wystawę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po pozbyciu się płaszczy i nabyciu za dość nieprzyzwoitą cenę biletów można zacząć przemieszczać się wąskim korytarzykiem z niewielkimi reprodukcjami najsłynniejszych płócien malarza i poczytać, co za chwilę będziemy oglądać.</div>
<div style="text-align: justify;">
A potem trafia się do ciemnej sali, w której jest dużo ludzi i dużo płaszczyzn. A na tych płaszczyznach są wyświetlane obrazy van Gogha, uzupełnione o ciekawie zrobione animacje (np. ptaki sobie wylatują, albo pusty pokój zapełnia się meblami) i doskonale dobraną muzykę. Jeden obraz zajmuje wszystkie powierzchnie (łącznie z podłogą) w dwóch salach, z tym, że niekoniecznie to samo widać na każdym ekranie - gdzieś będzie np. widać cały portret, a gdzieś tylko nos. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak orzekła moja rodzina, najfajnieszy w tym wszystkim był bufet i sklep z pamiątkami. Na pięterku. Klimatyczny.</div>
<div style="text-align: justify;">
W sumie rzecz wielce ciekawa, acz niewarta takiej kolejki i 500 rubli od pyska.</div>
<div style="text-align: justify;">
Młoda jest w jakimś wyjątkowo zgodnym humorze, albo chce pochłonąć jak najwięcej wrażeń, albowiem ponieważ zażyczyła sobie plakatu z "Nocą gwiaździstą" i uznała, że w sumie jej się podobało.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/ea/Van_Gogh_-_Starry_Night_-_Google_Art_Project.jpg/1280px-Van_Gogh_-_Starry_Night_-_Google_Art_Project.jpg" height="315" width="400" /><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
P.S. Pakowanie się nadal w lesie, choć jakiś postęp widać. Nie jest to jednak przyjemne zajęcie.</div>
</div>
</div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-87520758252171343902014-03-04T19:09:00.000+04:002014-03-04T19:09:00.597+04:00Pakuję się...<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Ponieważ transport z moimi rzeczami wyrusza do Warszawy wcześniej, niż ja sama, zaczynam się pakować.</div>
<div style="text-align: justify;">
Idzie mi jak po grudzie, mimo cudownych wynalzaków pożyczonych od sąsiadów, takich jak worki próżniowe, i pomocy dzieci sąsiadów w rozkręcaniu szafek z IKEI.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pakowanie się jest trudne.</div>
<div style="text-align: justify;">
Połowa zawartości półek i szuflad ląduje w koszu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Druga połowa w kartonie, z pulsującą z tyłu głowy myślą: a gdzie ja to W WARSZAWIE umieszczę???</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najbardziej bolesna jest myśl, że będę musiała zrobić generalne porządki - czyli coś, czego nie znoszę - z opróżnianiem wszystkich szaf, żeby na nowo dokonać optymalnej konfiguracji przestrzeni w niewielkim stołecznym mieszkanku. I że właściwie nie mam na to czasu, bo muszę porządnie odpocząć psychicznie i fizycznie po przeprowadzce, zanim podejmę nowe wyzwania. I że zanim to zrobię, będziemy się potykać o kartony i wściekle szukać różnych niezbędnych rzeczy i kłócić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Stan na dziś: spakowany salon, szafa wnękowa, pokój Młodej. Zostały kuchnia i ciuchy (w sypialni mam głównie ciuchy). I rzeczy niezbędne do życia, których z całą pewnością nazbiera się wielka, dwudziestokilowa walizka. I jeszcze to, i jeszcze tamto. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Au.</div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-68032648713311768912014-03-03T23:35:00.001+04:002014-03-11T11:22:40.241+04:00Gdzie dinozaur mówi dobranoc<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
W którymś muzeum podejrzałam projekt "mywalk.ru" (Увлекательная прогулка), spodobał mi się i zapisałam dzieciaka na pierwsze lepsze wycieczki pasujące do danej kategorii wiekowej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Parę dni temu dzieciak dostał list.</div>
<div style="text-align: justify;">
"Drogi odkrywco!" - i dalej była historyjka o ciekawym zwierzaku, który nie wiadomo gdzie podział skorupę, i że podobno można ją znaleźć w Muzeum Paleontologicznym.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pojechałyśmy więc na koniec świata, bo ono się mieści między metrem Końkowo i Tepłyj Stan, czyli niemalże na Zamkadziu. Spora grupa dzieci została podzielona na podgrupy - wiekowo, każdej podgrupie przyporządkowano przewodnika i odkrywcy ruszyli na poszukiwania.</div>
<div style="text-align: justify;">
Podsłuchiwałam cudzą grupę (rodzice mogą być z dziećmi, pod warunkiem, że nie podchodzą bliżej, niż dwa metry). Nie usłyszałam od przewodnika ani jednego zdania oznajmującego...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- W jaki sposób liść odbił się na kamieniu?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego w tym szkielecie niektóre kości są białe, a inne czarne? Zwierzak miał same czarne!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak poznać, który dinozaur był roślinożerny, a który mięsożerny?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czym się różni struna grzbietowa od kręgosłupa?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po co ssakom mleko? A dlaczego nie mogą one, jak inne zwierzęta, od razu jeść tego, co dorośli?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Drużyna wysuwała supozycje, kapitan (tytuł przechodni od eksponatu do eksponatu) musiał podsumować wypowiedź drużyny, jeśli była nie do końca zgodna z prawdą, pozwalano przeczytać podpis przy witrynie. Za prawidłowe odpowiedzi dostawało się fiszki, które pod koniec wymieniono na nagrodę. Był element rywalizacji, były emocje, były poszukiwania, było intensywne myślenie. Był rodzaj przerwy, kiedy dzieciaki wspólnie pokazywały to, co widziały, używając do tego swoich ciał. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W sobotę, godzinę po otwarciu, w muzeum było pełno ludzi. Oprócz małych odkrywców widziałam co najmniej cztery szkolne wycieczki i kilka wycieczek rodzinnych (z przewodnikiem), nie licząc indywidualistów z drobiazgiem, zafascynowanym dinozaurami. Muzealni przewodnicy też byli nieźli ("a teraz opowiem wam, co to za zwariowana ryba"), ale ci z "Mywalk" byli fenomenalni.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Samo muzeum też ciekawe, podobno największe o tej tematyce w Europie. Ładnie zrobione, w fajnym miejscu. Jeśli lubicie skamieniałe kości - warto.</div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-48236156213819861172014-02-28T20:24:00.001+04:002014-02-28T20:24:20.341+04:00Przepiękny wiolonczelista<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-9w0jRp7t9a8/UxC3Myxj1hI/AAAAAAAAJzY/STP1wnuvfQ0/s1600/DSCN0559.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-9w0jRp7t9a8/UxC3Myxj1hI/AAAAAAAAJzY/STP1wnuvfQ0/s1600/DSCN0559.JPG" height="320" width="227" /></a>Młodej Pani od fletu wyszła za mąż. Chciałyśmy jakoś niezobowiązująco uczcić ten fakt, tak wzruszająco chwaliła się zmianą nazwiska... Zrobiłyśmy więc małe muzyczne laleczki :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiolonczela jest zrobiona z kilku warstw kartonu, wierzchnia to po prostu kolorowy wydruk. Flet to kawałek wkładu od długopisu i koraliki do haftowania, pociągnięte srebrną farbą. Klucz wiolinowy zrobiony jest z wieszaka z pralni, owiniętego czerwoną włóczką, a same laleczki - ze skarpetek. Ze zdjęcia pamiętałam, że ona miała czerwone kwiatki, a on krawat :D </div>
<br />
Lubimy panią od fletu. Obie ją lubimy. Anielskiej cierpliwości dziewczyna. <br />
<br /></div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-75246519553938826312014-02-28T01:28:00.001+04:002014-02-28T10:46:02.774+04:00Zasłyszane z pokoju dziecięcego<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Byłyśmy na świetnej wystawie o Titanicu. Doskonale zrobiona, z odtworzonymi wnętrzami (fajnie porównuje się kajutę I i III klasy), z oryginalnymi drobiazgami, uzupełnionymi o elementy z epoki - porcelana, sztućce, klamki, walizki. Działająca na wszystkie zmysły - w kotłowni czuć zapach węgla, a w mesie - jedzenia, odpowiedni podkład dźwiękowy też jest. Arcyciekawe wyjaśnienie, krok po kroku, przebiegu katastrofy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Każdy otrzymał imienny bilet, z krótką historią rodzinną (ja byłam panią hotelarzową, która przeprowadzała się właśnie do Stanów po udanej sprzedaży swojego hotelu - z mężem, bliźniętami i adoptowanym synkiem - a w USA czekał na mnie brat). W ostatniej sali można było sprawdzić, jaki był los bohatera - ja straciłam męża i przybrane dziecko, ale rodzone dzieci się uratowały i ja też. Młoda była cukiernikiem z załogi, widząc, że statek tonie, wychyliła dwie flaszki wódki i zaczęła zrywać z pokładu i wrzucać do wody wszystko, co mogło pomóc ludziom utrzymać się na powierzchni - stoły, ławy etc. Sama utonęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyjaśniałyśmy dzieciom (zabrałyśmy kumpla Młodej na wystawę), że załoga przede wszystkim ratowała pasażerów, a kapitan w ogóle powinien opuścić statek jako ostatni. I kiedy czekałyśmy na wywołanie pamiątkowego zdjęcia, podsłuchałam fragment rozmowy:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- No, ale po co ci honor, skoro fruwasz już z aniołkami? Nie lepiej zachować się niehonorowo, ale przeżyć?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, w dawnych czasach honor to było coś ważnego...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O cholera! W dawnych czasach???</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A wystawa jest w centrum handlowym Afimall w Moscow City. Zdzierają, ale warto.</div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-83772181521264837272014-02-25T21:57:00.000+04:002014-02-25T21:57:34.437+04:00Gala olimpijska<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Nie udało mi się z wielu powodów pojechać do Soczi. Ale... Soczi przyjechało do mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wczoraj oglądałam galę mistrzów olimpijskich w łyżwiarstwie figurowym - na żywo!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najpierw byłam rozczarowana. Jakiś czas przed galą dostałam informację od dostawcy biletów, że zacznie się ona godzinę później, niż nadrukowano na bilecie. Ale nawet mimo tej informacji, przyszedłszy na 20.00 do Łużnikow, jeszcze co najmniej pół godziny nudziłyśmy się na wypełnionych do ostatniego miejsca trybunach. A potem przedstawiono nam artystów - rosyjskich mistrzów w zawodach... juniorskich, różnych matuzalemów w rodzaju Tatiany Navki etc. I poinformowano, że olimpijczycy do nas...lecą i jeszcze nawet nie wylądowali!</div>
<div style="text-align: justify;">
Szkoda mi było wydanej kasy, ale na lodzie działy się rzeczy miłe dla oka, grała żywa orkiestra, i były nawet numery specjalne :) Gala była dobrocznynna, na rzecz wsparcia ruchu paraolimpijskiego, i zobaczyliśmy ambasadorkę Ruchu, mistrzynię paraolimpijską w pływaniu, która... wychodzi na lód i tańczy, mimo że łyżwy po raz pierwszy założyła parę tygodni temu i nie ma jednej ręki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po dwóch godzinach ogłoszono przerwę, informując jednak wcześniej, że złoty samolot jest już w Moskwie. Odwiedziłyśmy bufet, wróciłyśmy na salę, prowadzący dwoili się i troili, zabawiając wkurzoną publiczność, i nagle na ekranach zobaczyliśmy lądujący samolot, a potem na lód wbiegła - z walizkami, w kurtkach - rosyjska łyżwiarska reprezentacja olimpijska!</div>
<div style="text-align: justify;">
Powitaliśmy ich na stojąco, a oni... oni szybko się przebrali i rozgrzali i wyjechali dla nas na lód! I widzieliśmy ich olimpijskie wystąpienia! I to było super! I atmosfera była cudowna! I nie szkoda było nawet dzieciaka, który w efekcie w domu był o 1.30 w nocy. Niezapomniane przeżycie!</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-P4h0zE7IyCY/UwzZAwznX7I/AAAAAAAAJzE/50L3eXcIkWA/s1600/gala.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-P4h0zE7IyCY/UwzZAwznX7I/AAAAAAAAJzE/50L3eXcIkWA/s1600/gala.jpg" height="300" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">www.sochiadm.ru<br /></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-29165806767751345162014-02-20T10:39:00.002+04:002014-02-20T10:39:52.472+04:00Studniówka<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Dziś miała być studniówka. Sto dni do końca moskiewskiej przygody. Dobry Bóg sprawił, że będzie trochę mniej. Co czeka mnie za najbliższym zakrętem? Zżera mnie ciekawość.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-tsMqfPV5r18/UwWjIZc1yAI/AAAAAAAAJyY/TIrBniDi2cg/s1600/images+(2).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-tsMqfPV5r18/UwWjIZc1yAI/AAAAAAAAJyY/TIrBniDi2cg/s1600/images+(2).jpg" height="248" width="400" /></a></div>
<br /></div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-40755110720421089002014-02-18T23:13:00.001+04:002014-02-18T23:13:26.994+04:00Uzależnienie<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Młoda jest uzależniona od jednego kawałka na dobranoc, granego na dwa flety z szumem morza w tle. A ja jestem uzależniona od internetu, więc wieczorami zwykle siedzę koło jej łóżka z laptopem na kolanach, melodyjką online puszczoną w kółko i ulubionym forum.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pewnego wieczora sieć nam odcięło, i żelazny rytuał został naruszony. Zanuciłam kołysankę (którą zdążyłam już byłam znienawidzić i pamiętam każdą nutę), a Młoda wrednie dopytała: a szum morza?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szu-szu-szuuu, szu-szu... - usłyszała w odpowiedzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mamy teraz nowe hasło. Zamiast "idź spać, cholero jedna, która jest godzina!" teraz spokojnie śpiewam <a href="http://get-tune.net/?a=music&q=%F8%F3%EC+%EC%EE%F0%FF+%E8+%EC%F3%E7%FB%EA%E0+%EF+%E8+%F7%E0%E9%EA%EE%E2%F1%EA%EE%E3%EE#">"Szu-szu-szuu, szu-szu..</a>.."</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-20971145050733445932014-02-17T16:23:00.001+04:002014-02-18T14:59:55.785+04:00A na Walentynki...<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-fJNsr8VlN3Y/UwH-68ljjiI/AAAAAAAAJyI/fCH7uZGNH0k/s1600/tomsk.ru.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-fJNsr8VlN3Y/UwH-68ljjiI/AAAAAAAAJyI/fCH7uZGNH0k/s1600/tomsk.ru.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.tomsk.ru/">www.tomsk.ru</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
na Walentynki Rosję obiegła szokująca wiadomość. Przekazywano ją we wszystkich portalach, choć osobiście dowiedziałam się o niej podsłuchując znajomych 9-latków, bardzo tematem wzburzonych ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
Mianowicie w czerwcu kończy się okres przejściowy dla uchwalonego jakiś rok temu nowego reglamentu technicznego Unii Celnej, który dotyczy tkanin mających kontakt z ludzkim ciałem. Otóż tkaniny te muszą być odpowiednio higroskopijne, którego to obowiązku nie spełniają polyestrowe koronki. Żadne polyestrowe koronki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Która z moich czytelniczek nie ma w bieliźniarce choć jednej pary zabronionych gaci, ręka do góry!</div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-13374055370212543442014-02-14T09:27:00.000+04:002014-02-14T15:23:32.531+04:00Nocny spacer<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Musiałam się w nocy wybrać do apteki. Godzina była dość młoda, dochodziła druga. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mieszkam na spokojnej uliczce, jakieś 5 km od ścisłego centrum.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pogoda była cudowna. Cieplutko i wiosnę czuć w powietrzu. 300 metrów, które mam do najbliższej całodobowej apteki (do kolejnej mam 700) pokonywałam, mijając przedstawicieli różnych podgrup gatunku ludzkiego, a mnie z kolei mijały różne samochody - z rzadka taksówki (i śliczne żółte z kogutem, i pogruchotane łady prywaciarzy), częściej zwykłe auta osobowe. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Samoobsługowa apteka nie miała zakratowanego okienka do "nocnej obsługi klienta", ochroniarz palił przed wejściem. Farmaceutka fachowo doradziła mi, co wybrać. Pani przede mną kupowała ketonal, pan za mną ventolin (większość leków jest bez recepty), widać w środku nocy ludzie bez palącej potrzeby jednak do apteki nie chodzą (a po tym mieście wszystkiego można się spodziewać). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A na zewnątrz było tak pięknie, że żal do domu wracać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś nadal wiosna. Mokry śnieg ssuwa się z dachów i spada niczym olbrzymie ptasie łajno, po drodze do szkoły Młoda zatrzymała się na chwilę, żeby przyjrzeć się mijanemu psu - uratowało nam to głowy, bo w tej samej minucie przed nami spadł potężny sopel. Długoterminowa prognoza obiecuje temperaturę w okolicach zera do połowy marca. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Moja ostatnia zima w Moskwie mnie rozpieszcza.</div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-39032889808128211352014-02-11T23:09:00.002+04:002014-02-12T00:05:59.328+04:00Rosja dziewicza<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-xgC9k5dvAUw/UvpyvzoVDMI/AAAAAAAAJx0/hEEQJSdfqxU/s1600/b13614f8729f505b0619ce5250eef684.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-xgC9k5dvAUw/UvpyvzoVDMI/AAAAAAAAJx0/hEEQJSdfqxU/s1600/b13614f8729f505b0619ce5250eef684.jpg" height="276" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.fotocult.ru/gallery/">http://www.fotocult.ru/gallery/</a><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Genialna galeria jest w Centralnym Domu Plastyka (obok Trietiakowki na Krymskim wale). Są tam zebrane przepiękne zdjęcia Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego, bardzo ciekawie pogrupowane tematycznie. Spodobały mi się zwłaszcza foty z okien pociągu (lubię pociągi!), np. tory kolejowe biegnące po powierzchni jeziora, doskonałe przedstawienia podróży znicza olimpijskiego i ujęcia zwierząt, które jako żywo przypominają sportowców w poszczególnych zimowych dyscyplinach.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Dla dzieciaków jest mnóstwo rozrywek: warsztaty rzemiosła artystycznego (Młoda nauczyła się lepić gwiżdzące zwierzątka z gliny i wiązać tańczące lalki ze słomy), wspólne projekty (np. tworzenie filcowego obrazu), filmy, występy zespołów ludowych, ale największe wrażenie zrobiła na nas sala, którą opiekował się człowiek-orkiestra, kurator muzeum instrumentów. Na wszystkich instrumentach można było GRAĆ. I na skrzypcach, i na wiolonczeli, i na bębnach, i na fletach, i na mandolinie, i na lutni, i na cymbałach... tylko dęte blaszane były związane sznurkiem, można było dotknąć, zważyć w dłoniach, ale do ust się ich przytknąć nie dało.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Jak się kiedyś w końcu ogarnę, to zamieszczę filmik.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">A samą wystawę można oglądać online tu:<a href="http://www.fotocult.ru/gallery/"> http://www.fotocult.ru/gallery/ </a> </span></div>
</td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-3036617216839173412014-02-08T20:53:00.000+04:002014-02-08T20:53:00.052+04:00Zakochany Rosjanin ma gest...<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-qzNOuBxLVqY/UvU5J5XQ8AI/AAAAAAAAJxk/2mmfJv0-PjE/s1600/10838_139115384083.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-qzNOuBxLVqY/UvU5J5XQ8AI/AAAAAAAAJxk/2mmfJv0-PjE/s1600/10838_139115384083.jpg" height="388" width="400" /></a></div>
Alina Kabajewa jako przedostatnia wzięła udział w sztafecie olimpijskiej. A co ty zrobiłeś dla swojej dziewczyny?<br />
<br />
Gdyby ktoś do tej pory nie wiedział: Kabajewą uznaje się za muzę Pana Prezydenta....</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-68195579634220953922014-02-07T19:32:00.000+04:002014-02-07T19:32:29.449+04:00Łada znaczy radość<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Łada to nie samochód produkowany niegdyś na licencji Fiata, tylko szczeniak. </div>
<div style="text-align: justify;">
Szczeniaka przyprowadziła do domu nastolatka, która spędzała wakacje w dziurze zabitej dechami. Rodzice nie pozwolili jej zabrać go do miasta, a psisko zaczęło zmieniać życie wszystkich stałych mieszkańców wioski: staruszki Jegorowny, jej sąsiadki Rity i jedynego chłopa we wsi, pijaczka Żory. A później również życie gasarbeitera o imieniu nie do wymówienia, i felczera z ludzkiego pogotowia, które zostało wezwane do Łady. I kota Barsika.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Historię Łady opowiedział Timur Kibirow, poeta, który popełnił tylko jeden kawałek prozą. A ten kawałek na język sceniczny przełożyła Marina Brusnikina w RAMT.</div>
<div style="text-align: justify;">
Powstał cudowny spektakl, lekki, słodko-gorzki, spokojny, pełen piosenek, które może śpiewać cała sala. Na małej scenie, zrobionej z wielkiej sceny teatru - wzdłuż "wybiegu" stoi kilka rzędów krzeseł dla widzów. Bardzo, bardzo mi się podobało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-iPVFw15AP0M/UvT8Hl0aocI/AAAAAAAAJxU/VlfUEQ9w2Fk/s1600/%D0%BB%D0%B0%D0%B4%D0%B0.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-iPVFw15AP0M/UvT8Hl0aocI/AAAAAAAAJxU/VlfUEQ9w2Fk/s1600/%D0%BB%D0%B0%D0%B4%D0%B0.jpg" height="266" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.ramt.ru/">www.ramt.ru</a></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"> </td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1490810473358833714.post-79510018681301671502014-01-27T09:39:00.000+04:002014-01-27T09:39:20.179+04:00Boggle i dwujęzyczność.<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Przyniesiono nam do domu boggle, to błyskawiczna gra na szukanie słów. Strasznie nam się spodobała, zwłaszcza, że my mamy hopla językowego. Zaprosiłyśmy do gry Młodą, ale nie miała z nami szans.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W ramach przygotowywania sobie materiału do zachowania dwujęzyczności, pobiegłam do Dietskiego Miru po rosyjską wersję boggle. Znów zagrałyśmy z dziecięciem. I zonk. Tym razem zdarzało jej się ze starszymi wygrywać, a słowa, które układała, były bardzo ciekawe i zdecydowanie dłuższe, niż po polsku!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-l3d67iVrfFk/UuXw3iQwOrI/AAAAAAAAJxA/mS02CEZqdL0/s1600/417049.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-l3d67iVrfFk/UuXw3iQwOrI/AAAAAAAAJxA/mS02CEZqdL0/s1600/417049.jpg" /></a>Znaczy się, w chwili obecnej Młoda ma zdecydowanie bogatsze słownictwo po rosyjsku. Dla nas do wiadomość radosna, bo do PL już za 126 dni (czy ile tam suwaczek dziś pokazuje), polski się za chwilę (rok?) wywinduje na właściwy poziom, a rosyjski będzie się zwijał z wyższego pułapu. Ale to też ostrzeżenie. Bo oznacza, że musimy nakupować masę popularno-naukowych książek dla młodzieży, polskie lektury faktycznie oddać do biblioteki, i usiłować dokonywać karkołomnych wyczynów w rodzaju tłumaczenia pracy domowej z matematyki po rosyjsku (сумма квадратов катетов равна квадрату гипотенузы - kto wie, co to jest?), żeby dwujęzyczność była bliska idealnej. Że nie wystarczy, jak mi się wydawało, zatrudnienie nauczycielki i realizowanie rosyjskiego programu szkolnego z języka i literatury.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Słoik Warszawskihttp://www.blogger.com/profile/05936431287835756491noreply@blogger.com3