poniedziałek, 3 marca 2014

Gdzie dinozaur mówi dobranoc

W którymś muzeum podejrzałam projekt "mywalk.ru" (Увлекательная прогулка), spodobał mi się i zapisałam dzieciaka na pierwsze lepsze wycieczki pasujące do danej kategorii wiekowej.
Parę dni temu dzieciak dostał list.
"Drogi odkrywco!" - i dalej była historyjka o ciekawym zwierzaku, który nie wiadomo gdzie podział skorupę, i że podobno można ją znaleźć w Muzeum Paleontologicznym.
Pojechałyśmy więc na koniec świata, bo ono się mieści między metrem Końkowo i Tepłyj Stan, czyli niemalże na Zamkadziu. Spora grupa dzieci została podzielona na podgrupy - wiekowo, każdej podgrupie przyporządkowano przewodnika i odkrywcy ruszyli na poszukiwania.
Podsłuchiwałam cudzą grupę (rodzice mogą być z dziećmi, pod warunkiem, że nie podchodzą bliżej, niż dwa metry). Nie usłyszałam od przewodnika ani jednego zdania oznajmującego...

- W jaki sposób liść odbił się na kamieniu?
- Dlaczego w tym szkielecie niektóre kości są białe, a inne czarne? Zwierzak miał same czarne!
- Jak poznać, który dinozaur był roślinożerny, a który mięsożerny?
- Czym się różni struna grzbietowa od kręgosłupa?
- Po co ssakom mleko? A dlaczego nie mogą one, jak inne zwierzęta, od razu jeść tego, co dorośli?

Drużyna wysuwała supozycje, kapitan (tytuł przechodni od eksponatu do eksponatu) musiał podsumować wypowiedź drużyny, jeśli była nie do końca zgodna z prawdą, pozwalano przeczytać podpis przy witrynie. Za prawidłowe odpowiedzi dostawało się fiszki, które pod koniec wymieniono na nagrodę. Był element rywalizacji, były emocje, były poszukiwania, było intensywne myślenie. Był rodzaj przerwy, kiedy dzieciaki wspólnie pokazywały to, co widziały, używając do tego swoich ciał. 

W sobotę, godzinę po otwarciu, w muzeum było pełno ludzi. Oprócz małych odkrywców widziałam co najmniej cztery szkolne wycieczki i kilka wycieczek rodzinnych (z przewodnikiem), nie licząc indywidualistów z drobiazgiem, zafascynowanym dinozaurami. Muzealni przewodnicy też byli nieźli ("a teraz opowiem wam, co to za zwariowana ryba"), ale ci z "Mywalk" byli fenomenalni.

Samo muzeum też ciekawe, podobno największe o tej tematyce w Europie. Ładnie zrobione, w fajnym miejscu. Jeśli lubicie skamieniałe kości - warto.

2 komentarze:

  1. i z czego ja czerpać wenę będę jak pojedziesz sobie??? Mywalk super, tylko drogi! Ale paniczyk pójdzie na wycieczkę. Do Afimolla idziemy jutro.

    Powiedz proszę - mogę się wprosić na sobotnią, poranną kawę?
    Ciasteczka przyniosę;-)
    J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez 9 miesiecy wlaśnie w okolicach tego muzeum mieszkałam.... i bardzo tam fajnie... choć prawda troszkę daleko od centrum ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń