poniedziałek, 2 grudnia 2013

Wyspa skarbów. 180.

Wieki całe nie byłam z Młodą w teatrze, więc Młoda nawet nie protestowała zbytnio, kiedy została zaprowadzona na bulwar Twerski, zwłaszcza, że spektakl miał być o piratach.
Był o piratach. Młoda, w odróżnieniu ode mnie, znała całkiem nieźle fabułę, ale obie trochę się nudziłyśmy. 
"Nie bardzo mi się podobało" - orzekło moje wyedukowane teatralnie dziecko - "dłużyzny były".
Zrobił na nas wrażenie chłopiec, który grał główną rolę (bo chłopiec - Młoda się dopytywała, ile jego rodzice dostają pieniędzy za jego grę), i aktor, który grał papugę, bo papuga była super.

Okazuje się, że nie tak łatwo znaleźć dobre przedstawienie dla starszych dzieci. Moja stara zasada - jeśli trudno kupić bilety, to spektakl będzie dobry - tym razem nie do końca się sprawdziła...
http://www.teatrpushkin.ru



1 komentarz:

  1. Niestety nikiedy spektakle są jak bańka spekulacyjna. Wszyscy je przecieniają, a finalnie okazuje się, że jednak była to słaba inwestycja.

    OdpowiedzUsuń