piątek, 1 listopada 2013

Do Pana B. 210.

Tytuł bezczelnie zerżnęłam od innej blogerki.

Dziś w kościele słyszymy: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy jesteście utrudzeni i obciążeni, a Ja was pokrzepię (MT 11:28). Pisałam o przerażeniu? "Hej, zrób coś, nie chcę się bać" - poprosiłam. Voila. Specjalistki w wąskiej dziedzinie są poszukiwane. W tym tygodniu wysłałam pięć cefałek, odpowiadających na konkretne ogłoszenia. Przestawiłam biurko tak, żeby widzieć świat za oknem podczas pracy (NB mam graficznie interesujący widok, czego przez cztery i pół roku nie odnotowałam). Jadę dziś do kumpla do innego kraju na reset. Kupiłam bilety do teatru. Ha! Pojawiłam się u trenerki!

Życie jest piękne. 

"Będę śpiewał Tobie, Mocy moja, Ty, Panie, jesteś mą nadzieją, Tobie ufam i bać się nie będę".


P.S. Wiem, nie ma to jak apoteoza życia w dzień, kiedy zapalamy znicze na cmentarzach. Ale ja bardzo lubię listopadowe święta. Nigdy nie były dla mnie chwilą zadumy, przyczynkiem do "memento mori". Odwrotnie, to okazja do spotkań rodzinnych, a często i towarzyskich, w przepięknej scenerii zaczarowanych i... tętniących dziś właśnie życiem cmentarzy. A od poniedziałku w sklepach będą choinki, czyli jedyny rozsądny sposób na przełamanie jesiennej chandry. Tutaj też!

1 komentarz:

  1. Cieszę się i trzymam kciuki!
    A ze świętami masz rację - są radosne i ciepłe ( w Warszawie w dodatku słoneczne:)) I wiesz, co mój syn napisał w szkole jako odpowiedź na pytanie jak obchodzi się w jego rodzinie Wszystkich Świętych i Zaduszki? "Chodzimy na cmentarze, zapalamy światełka, kładziemy na grobach kwiaty, które lubili dziadkowie, mówimy o nich różne rzeczy miłe i zabawne, jemy skórkę pańską i ciepłe pączki, aż nas zemdli, cieszymy się, że jesteśmy razem, i że oni kiedyś z nami byli."
    Dobrego dnia:)

    OdpowiedzUsuń