wtorek, 3 września 2013

Pan Tadeusz. 270.

Wczoraj dowiedziałam się z internetu, że "Pan Tadeusz" wylatuje z gimnazjalnego spisu lektur. Mam bardzo dużo innych rozrywek ostatnio, a zanim moje dziecko do gimnazjum dojdzie, to pewnie jeszcze kilka razy kanon się zmieni, więc nie chciało mi się wyrabiać zdania na ten temat.
Obrazek z internetu
Zafascynowana za to słuchałam opowieści świeżej ekspatki o tym, jak jej dwunastolatek, od tygodnia w Rosji, spędził pierwszy dzień w szkole. To, że został otoczony życzliwą opieką kolegów z klasy to, być może, specyfika społeczności, do której trafił. Rzecz miła, ale nie nadzwyczajna. Ale sąsiad z ławki postanowił nowego podciągnąć z rosyjskiego. Myślicie, że pokazał mu napisy w toalecie? Hehehe.

Narysował drzewo: смотри, брат, дуб.
Narysował łańcuch: цепь! Jako że talentu plastycznego mu brakowało, wytłumaczył na palcach.
Narysował kota. 

"Jest nad zatoką dąb zielony, na dębie złoty łańcuch lśni....", wyrecytował, w ojczystym języku, rzecz jasna.
Пушкин. Понял?

Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby polski gimnazjalista, nawet znający "Inwokację" na pamięć, wpadł na pomysł uczenia kolegi polszczyzny na przykładach z klasyki literatury...

1 komentarz:

  1. Może chłopiec znał nie Puszkina tylko Zadornowa?
    http://www.youtube.com/watch?v=OUNOi2wpSKA

    OdpowiedzUsuń