środa, 7 sierpnia 2013

Moskiewskie wakacje i Woody Allen. 297.

Pięć lat temu, w ostatnich miesiącach przed wyjazdem, zabrałam jedną z klas, które uczyłam, na film "Vicky Christina Barcelona". Odebrałam go wtedy jako przepowiednię - oto czeka na mnie przygoda, warto się jej poddać, warto żyć chwilą i cieszyć się chwilą.
Niedawno przypomniało mi się, że mogę chodzić na filmy dla dorosłych, i poszłam na "Rzymskie wakacje".
I zrobiło mi się bardzo, bardzo, bardzo smutno.
Moja moskiewska przygoda zaczęła się od Allena i Allenem się powoli kończy. A "Rzymskie wakacje" są o tym, że... że każde wakacje, każda przygoda i cieszenie się chwilą... się kończą. Że możemy czuć przesyt spełnienia i że... dobrze jest wrócić do rzeczywistości.

Boję się powrotu.
Ogłoszenie "szukam pracy" niedługo tu powieszę.
Właściwie już wieszam :) CV mogę wysłać mailem.

4 komentarze:

  1. a gdzie Pani zdjęcie? 4 lata w Moskwie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcie mam w CV :) Choć i tak nie rozumiem, po co ono komu w poważnej rekrutacji... Na hostessę jestem już za stara.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powrót do PL może boleć....
    Zyczę wszystkiego najlepszego i powodzenia:).

    OdpowiedzUsuń
  4. A może zdarzy się cud i pobyt w Moskwie się przedłuży? Może nawet w nieskończoność?
    A może zdarzy się cud i w Warszawie trafi się wymarzona praca i fajna szkoła dla Młodej?
    Może ta praca będzie wymagała częstych podróży do Rosji... I nic się nie skończy, tylko znowu zacznie:)
    Z całego serca życzę.

    OdpowiedzUsuń