sobota, 31 sierpnia 2013

А просто летний дождь прошел... 273.

Odkąd Młoda chodzi do szkoły (wcześniej nie odnotowywałam tego po prostu), końcówka sierpnia wygląda w Moskwie tak samo. Leje. Jak z cebra. Żeby nie było smutno żegnać się z wakacjami.
Ale zanim zaczęło lać, wybrałyśmy się na spacer, coby w domu nie kisnąć. Na pl. Czerwony, bo z okazji festiwalu orkiestr wojskowych "Spasskaja Basznia" odbywały się tam też imprezy dla dzieci, m.in. koncerty dziecięcych orkiestr i pokazy woltyżerki. Ponieważ poszłyśmy tam po lekcjach w polskiej szkole, było już dosyć późno, więc zakończenie pokazów przyjęłyśmy z niedosytem. Postanowiłyśmy przedłużyć sobie wyjście o spacer do domu - po drodze zahaczyłyśmy o kilka placów zabaw, sklep z nutami i Patriarsze.

Babcia nie zauważyła znaku "zakaz rozmów z nieznajomymi", ale zauważyła biały namiot z nagłośnieniem, przy którym było sporo osób i zaczynało dziać się coś ciekawego. Okazało się, że to cykl wykładów o Mistrzu i Małgorzacie, który zaczynał się właśnie od zdania, że nie należy rozmawiać z nieznajomymi :) Robiło się chłodno, z nieba zaczynało coś siąpić, a ludzie podchodzili i podchodzili.

Zachmurzyło się zupełnie, świat stał się szary, chmury otuliły okoliczne budynki, w zagięciach spodni pomnika Kryłowa zaczęła zbierać się woda, pod namiotem rozpełzała się kałuża - a ludzie podchodzili. Przestali się mieścić pod altaną, rozkładali kolorowe parasolki - zielone i żółte, i niebieskie, i pomarańczowe, w chińskie maziaje i eleganckie - i słuchali. Wieczorem posłuchają jeszcze koncertu jazzowego w tym samym miejscu, ale my już musiałyśmy iść - Młoda była zmęczona.
zdjecie z sieci
Okazało się, że jej stopa w ciągu tygodnia urosła. Buty i tak były całkowicie przemoczone, Młoda radośnie więc je zdjęła i przez dobre 20 minut maszerowała boso przez jesienne już potoki, spływające ulicami. Mam nadzieję, że kubek kakao podany do gorącej kąpieli pozwoli jej jednak przywitać się w poniedziałek z rosyjską klasą :)

1 komentarz:

  1. Cześć, a ja święcie przekonana, że w polskiej szkole tylko rozpoczęcie roku, radośnie przedłużyłam dziecku wakacje o pobyt na daczy - w czwartek wróciliśmy z Polski i w piątek ja do roboty, a panowie po kota na daczę i zostali do sobotniego wieczora. Kurczę, o Mistrzu i Małgorzacie to bym posłuchała, ale słabo chodząca teraz jestem, bo rozbiłam paskudnie pietę o pień drzewa (na biwaku) i najlepiej mi się chodzi w klapkach.

    OdpowiedzUsuń