niedziela, 16 czerwca 2013

Moja najważniejsza walizka. 348.

Wystawę pod tym tytułem można jeszcze będzie przez kilka dni oglądać w Maneżu (tym pod Kremlem). Odbywa się pod auspicjami Instytutu Goethego i początkowo... była projektem bardziej terapeutycznym, niż artystycznym. Pomysł narodził się w głowie pewnego właściciela zakładu pogrzebowego, który rozkręcił cały okołofuneralny biznes, oferujący znacznie więcej usług, niż mogłoby nam przyjść do głowy...

W Maneżu - w ramach roku niemieckiego w Rosji - zebrano 50 walizek spakowanych na tamten świat przez Niemców - i 50 przez Rosjan. Każda wygląda tak samo. Każda jest inna. I nawet, jeśli są puste - to równie ciekawe, jak ich zawartość (lub jej brak) są kartki właścicieli walizek - kim są, i dlaczego włożyli to, co włożyli.

moscowmanege.ru
Ktoś zostawił walizkę pustą, bo nigdzie się nie wybiera. Ktoś - bo tam nie będzie mu nic potrzebne. Położna spakowała zabytkowy stetoskop - a nuż tam, dokąd trafi, też będą rodzić się dzieci? Jakaś dama zamierza zabrać m.in. czerwoną suknię - na okazje specjalne, np. na Sąd. A jakiś młody człowiek, po wielodniowych rozmyślaniach, protestach, złości, chciał do walizki narobić - tylko stwierdził, że na tym świecie jest tyle g..., że na tamten zabierać go nie warto. W końcu uznał, że projekt walizka to żart - więc spakował dezodorant. Żartobliwie. Żeby nie pocić się z nerwów przed Panem Bogiem. Były walizki ze zdjęciami, były pełne listów, były takie z ulubionymi książkami, albo z zabawkami z dzieciństwa, a w niektórych była Biblia i różaniec. Była walizka ze śladami odciśniętymi w piasku, a była z psią karmą i gryzakami. Ktoś nie boi się śmierci, tylko trochę się denerwuje przed drogą... a ktoś na drogę spakował fajki, flaszkę, zagrychę i szachy.

Walizki nie różniły się narodowościowo :) Choć podobno o wiele trudniej było znaleźć chętnych do udziału w Rosji, bo inny tu jest stosunek do spraw ostatecznych.

A wy? Co włożycie do ostatniej walizki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz