niedziela, 5 maja 2013

Specjalnie dla turystów, cz. II, czyli know-how



Mamy już wizy, paszporty, bilety, zaklepaliśmy nocleg w hostelu czy u zaprzyjaźnionej dobrej duszy, zaczynamy się pakować:

Co trzeba mieć:
- turystyczny plan miasta (w hostelach i hotelach dają czasem bezpłatnie)
- przewodnik (i zdecydowanie nie wierzyć w ceny, podane w przewodniku)
- aparat z dużą kartą pamięci i mocnymi bateriami
- BARDZO WYGODNE BUTY
- dla pań: chustka - a najlepiej dwie - do zwiedzania czynnych klasztorów i cerkwi, jedna chustka powinna zakryć włosy, drugą owijamy się w pasie i robi za spódnicę, jeśli nasza osobista odzież jest nad kolana albo to w ogóle spodnie. Ramiona też muszą być zakryte.
- karta do bankomatu (pieniądze tu idą jak woda)
- jeśli chcemy się ukulturalniać, można przez internet zamówić i opłacić większość biletów, ale trzeba to robić z wyprzedzeniem. Dość znacznym, w niektórych przypadkach. Wyjątek stanowi "balet dla turystów" (Летние балетные сезоны), czasami w dzień spektaklu jeszcze trafi się bilet.

O czym trzeba pamiętać:
- MOSKWA JEST DUŻA. Hałaśliwa. Męcząca. Jeździ po niej kilka milionów samochodów, niektóre na sygnale, niektóre to ciężarówki, coś gdzieś budują. Poza tym jest kolorowa i podświetlana. Dlatego - choć teoretycznie możliwe jest obejrzenie w ciągu jednego dnia Placu Czerwonego, Lenina, GUMu, Kremla, Soboru Chrystusa Zbawiciela i Trietiakowki - to warto jednak rozłożyć te atrakcje w czasie i w plan zwiedzania włączyć jakiś park, których tu pod dostatkiem. Bo inaczej z wyprawy zapamiętamy tylko jakiś feeryczny kalejdoskop i cholernie bolące nogi.
- MOSKWA JEST BEZPIECZNA. Mimo to "bezpieczna kieszeń" w pasie biodrowym czy na piersi się przyda, zwłaszcza do schowania dokumentów i funduszy "na czarną godzinę". Jak na całym świecie, trzeba unikać tłumów (hehehhe, metro w godzinach szczytu), wyzywających strojów po nocy, włażenia tam, gdzie was nie zapraszają, zbytniego spoufalania się z nieznajomymi etc etc - ale to normalka. Można jeździć w nocy dziką taksówką, nawet jeśli się jest dziewczyną - ale 100% gwarancji, że cię nie zgwałcą pod mostem, nie ma. Policja stara się być pomocna, choć dogadać się z nią można raczej na migi, jeśli się nie zna rosyjskiego. W każdym razie na pewno nie trzeba jej się bać. Ale w prawdziwych tarapatach oprócz Policji powiadamiajmy konsula.
- ODLEGŁOŚĆ WYNOSI GODZINĘ. Tak naprawdę, to niezależnie od tego, co chcemy oglądać, w jakiej kolejności, ile w kilometrach są te miejsca od siebie na mapie - to dojazd metrem zajmie godzinę. Oczywiście, czasem to może być pół godziny, ale warto liczyć 60 minut - zaoszczędzony przypadkiem czas zawsze można jakoś spożytkować, problem jest wtedy, kiedy go brakuje.
- W MOSKWIE PRZYJEZDNI NIE LUBIĄ PRZYJEZDNYCH - nie no, tu ludzie starają się na ogół być mili. Ale może się zdarzyć nieuprzejmy urzędnik, kelnerka, sprzedawca czy przechodzień, pytany o drogę. Zwykle bardzo starają się pomóc, ale...
- MOSKWA JEST DROGA. 100 pln dziennie to jest takie minimum bez szaleństw: obiad bez alkoholu w taniej sieciówce, wejście do muzeum czy dwóch, kilka przejazdów metrem. Nie licząc noclegu i zacnych napitków.
- MOSKWA JEST CYWILIZOWANA. Nie chodzą po niej ludzie z kałachami, meneli jest tylu, co w każdym innym dużym mieście, są normalne bankomaty, kantory, budki telefoniczne na monety, sieci komórkowe, wi-fi (m.in. w McDonaldach i niektórych parkach), śmieciowe jedzenie, w wielu miejscach można płacić kartą.
- MOSKWA PÓŹNO WSTAJE I PÓŹNO CHODZI SPAĆ. Z samego rana można uniknąć kolejek, w nocy tętni życiem - ale oznacza to też, że wiele miejsc otwierają dopiero o 11. Nie jest to miasto dla skowronków...

7 komentarzy:

  1. Straszono mnie kilkakrotnie klubami nocnymi w Moskwie.
    ( koleżanki z różnego rodzaju wymian). Czy to faktycznie tak jest że trzeba na siebie w nich uważać o wiele bardziej niż w Warszawie czy Berlinie np? Mężczyźni to faktycznie nachalne typy czy jest to krzywdzące udogodnienie.
    Ja i koleżanka mówimy po rosyjsku.

    Pozdrawiam.
    Ewelina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze, trudniej do nich wejść, bo do tych dobrych jest dość restrykcyjny face-control. Po drugie, byłam może w dwóch, nie zauważyłam, żeby tam było jakoś szczególnie niebezpiecznie, pod warunkiem pilnowania tego, co się pije i pali - jak wszędzie. Faceci tak samo nachalni, jak gdziekolwiek indziej, a nawet odwrotnie - to panienki tutaj są odstrzelone i narzucające się facetom. Oni raczej przyzwyczajeni do wybierania...

      Usuń
  2. Te tzw lepsze chyba odpadają bo co prawda uciulalysmy sporo kasy,ale patrząc na cenniki to chyba tylko nam wydaje się ze sporo;)
    Zreszta po całym dniu zwiedzania chyba nie przeszlybysmy żadnej face-control.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbujcie Rolling Stone Bar - wejście gratis, face control OK, warunki OK, nie wolno brać ze sobą picia tylko trzeba kupić na miejscu - i to jest dość drogie.

      Usuń
  3. Dziękujemy, z chęcią skorzystamy.
    Nie będziemy oczywiscie nic do lokalu wnosić, mamy budżet imprezowy i mamy zamiar go roztrwonic do ostatniego grosza ale jak naczytalam się o drinkach za 45 dolarów to pomyślałam ze za dużo ich nie wypijemy;) Pomyślałam także ze Wrocław to jednak niedrogie i bardzo rozsądne cenowo miejsce,nawet biorąc pod uwagę te miejsca najdroższe.
    Koleżanka w sierpniu zmienia stan cywilny wz z czym może to być na dłuższy czas nasz ostatni taki wypad.
    Bardzo,bardzo Pani dziękuje za odpowiedzi ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piwo tam kosztowało może ze 400 rubli, co jest ceną normalno-klubową... ale o to lepiej pytać na forum Lonely Planet.

      Usuń
  4. Cześć Kocianna jestem na bieżąco z powyższym będzie dużo materiału na bloga pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń