Na szkolnym korytarzu nie wolno grać w piłkę. Piłki dozwolone są na boisku i na sali gimnastycznej, na sali jest zawsze dyżurny wuefista, więc nie ma problemu, ale przecież pod własną klasą jest przyjemniej. Pani ze świetlicy czasem udaje, że niczego nie widzi, a może nie chce jej się interweniować.
Młoda z kumplami i futbolówką wybiega na korytarz i natychmiast wpada na wychowawcę klasy. Piłka się dematerializuje, albo tak wydaje się dzieciom, ale ich miny musiały coś sugerować, bo wychowawczyni groźnym tonem zapowiada zarekwirowanie przedmiotu wykroczenia. Jeden z drugoklasistów sięga do kieszeni, wyciąga sturublówkę i podaje nauczycielce, uśmiechając się filuternie:
"Może się dogadamy?"
Z jednej strony śmiech, a z drugiej gorzka refleksja na temat rzeczywistości rosyjskiej...
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka! I w ogóle też:)
OdpowiedzUsuńRadości, ciekawości, niespodzianek i spełnienia ulubionych marzeń!