Muzeum Timiriaziewa jest stare i nudne, ale tętni życiem pozabiologicznym. Niedawno zorganizowano tam festiwal nauki, przyjechali uczniowie i studenci fajnych kierunków, Młoda wykonywała doświadczenia z jodyną, skrobią i roztworem witaminy C, oglądała żywe pantofelki pod mikroskopem, zaciekawiły ją widowiskowe doświadczenia chemiczne. Bardzo spodobała jej się nauczycielka, opiekująca się młodzieżą, która pokazywała dzieciakom chemię, a zwłaszcza jej komentarz do wykładu 16-letniej prelegentki:
Prelegentka: jak wiecie, mamy środowisko kwaśne, zasadowe i obojętne...
Nauczycielka: jasne, wiedzą. Kwaśnie jak cytryna i niekwaśne, OK?
Średnia wieku audytorium nie przewyższała chyba 7 lat...
Po zamkniętym dla rodziców wykładzie z fizyki Młoda, wyraźnie zła, postanowiła niezwłocznie opuścić muzeum i nie chciała już pobawić się w doktora w "gabinecie medycznym" ani oglądać drapieżne roślinki. Spędziłyśmy tam jednak ponad dwie godziny i miała prawo czuć się zmęczona.
Świetny blog, właśnie szukałam blogów o Rosji i trafiłam tutaj. Czekam na kolejne wpisy, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń