niedziela, 3 marca 2013

Gogol w czasach Googla

Zaintrygowała mnie reklama książki Wacława Radziwonowicza na Gazeta.pl. Zaintrygowała, ale dzielnie się opierałam pokusie, bo, sama artykuły Radziwinowicza czytając incydentalnie, słyszałam opinie wyłącznie negatywne. Że GW wysłała do Moskwy korespondenta-rusofoba, masochistę na dodatek, bo już tyle lat tu siedzi, i że popełnia on teksty zdecydowanie antyrosyjskie.
Po co sobie będę krew psuła, zastanawiałam się, klikając już na publio.pl, żeby sprawdzić, czy mają wersję zdigitalizowaną. 
Może jednak, może jednak... wiem, opiszę na blogu, jakie bzdury powypisywał! - usprawiedliwiałam się, uległszy cenie o 1/3 niższej od ceny edycji papierowej.

No i dupa blada.
Albowiem ponieważ Radziwinowicz, o ile pamięta się o tym, że felietony są datowane, pisze prawdę, samą prawdę i nawet nie g. prawdę. A z każdego słowa wyziera fascynacja opisywaną rzeczywistością i szacunek do opisywanych ludzi.
On też ma rozpoznanie, o którym pisałam nieco niżej. Tyle tylko, że jemu płacą za pisanie...



2 komentarze:

  1. Jak już kupiłaś za 24 zł.i przeczytałaś to może jakaś konkretna recenzja,a nie jakieś ble ble.
    Czy Twój wpis to też reklama ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimie, jeśli masz potrzebę wyrzucić ten cały "hejt" z siebie, to przynajmniej zrób to z odsłoniętą przyłbicą i podpisz się imieniem, nazwiskiem lub nickiem! Najłatwiej "pluć żółcią" anonimowo...
      W necie jest mnóstwo blogów z recenzjami, tam szukaj recenzji. Blog Kocianny to jej "dom w sieci", uszanuj to!

      Usuń