poniedziałek, 25 marca 2013

Łaźnie publiczne

Zmarnowałam cztery prawie lata. Przez cztery lata pozbawiałam się takiej przyjemności! Przez cztery lata czekałam z utęsknieniem na doroczne spa pod Olsztynem, zamiast rozejrzeć się po własnej dzielnicy! No blondynka po prostu, i żadna farba tego nie zmieni! Przez cztery lata nie byłam ani razu w publicznej bani!!!

Podobno na banie prywatne trzeba uważać, zwłaszcza w przypadku panów. Podobno bania prywatna to eufemizm, stosowany na określenie zamtuzu, ale w bani publicznej (przynajmniej w tej, w której byłam) nie ma miejsc pozwalających na damsko-męskie odosobnienie, a segregacja płci jest bardzo surowo przestrzegana.

Кустодиев, Русская Венера
Zaczyna się już od wejścia do budynku - panie wchodzą do prawego skrzydła, panowie do lewego, przez osobne drzwi. Zostawiwszy kurtki w szatni przechodzimy do kasy połączonej ze sklepem - można tu nabyć szlafrok, ręcznik, klapki czy specjalną czapeczkę, ale też przeróżne preparaty piękności, a także zamówić i opłacić usługi, np. masaż czy pedicure. Część kasowo-administracyjna płynnie przechodzi w priedbannik, czyli część wypoczynkowo-przebieralniową, gdzie należy pozbyć się reszty odzieży, ułożywszy ją na kuszetce wskazanej przez obsługę. Nie ma szafek, skarby należy złożyć w depozycie przy kasie. Są rattanowe stoliczki do herbaty, można też zapłacić za indywidualną kabinkę-przebieralnię, z dwiema kuszetkami i stolikiem, dla czterech pań.
Absolutnie saute, no, może w ręczniku, udajemy się do dużej sali z licznymi odnogami. W odnogach są prysznice, toalety (z bidetem!), hydromasaż, a nawet... miejsce, gdzie można zostać umytą przez łaziebną. Wzdłuż ścian stoją czyste cebrzyki pod kranami z bieżącą wodą, a środek zajmują marmurowe stoliki, na których panie dokonują czynności pielęgnacyjno-upiększających, nakładają sobie maseczki, smarują się glinką albo wklepują balsamy, jeśli potrzebują do tego wody, przynoszą ją sobie w cebrzyku. 

Ale najpiękniejsze miejsce to bania właściwa. Jest fińska sauna, która nie cieszy się powodzeniem, i bania rosyjska. Duże pomieszczenie (dla 20 leżących osób najmarniej) z wysokim podestem i olbrzymim rosyjskim piecem. Co pół godziny pomieszczenie jest wietrzone - vis a vis wejścia otwiera się małe okienko. Potem miły głos z głośników zaprasza panie do parnoj, panie wbiegają i układają się na podeście, dzieci siedzą na schodkach na dole. Łaziebna otwiera piec i chochelką dolewa wody, a potem kręci młynka prześcieradłem. Później woła "zamykamy oczka, dziewczynki" i rozbryzguje dookoła wodę z olejkiem, życząc nam "lekkiej pary", a potem znów dolewa wody, aż nie zaczniemy mruczeć, że wystarczy, że gorąco. Wtedy łaziebna wychodzi, a po pięciu-siedmiu minutach wychodzą najmniej odporne panie. Każdy ruch powoduje kolejną falę gorąca.
Po piętnastu minutach pomieszczenie jest prawie puste i trochę mniej ciepłe, i wtedy panie wracają, zaopatrzone już w witki. Można skorzystać z usług łaziebnej - ustawi na podeście ławkę, na której będzie okładać delikwentkę dębową lub brzozową wiązanką, całkiem mocno.

Potem tylko szybki prysznic i wskakujemy - do wyboru, do beczki z lodowatą wodą lub do "ciepłego" basenu - ten "ciepły" ma ze 20 stopni, a potem idziemy napić się herbatki, której niezliczone gatunki można zamówić w części z kozetkami, lub poddać zabiegom upiększającym, i powtórzyć całą procedurę od początku. I tak ze cztery razy, bo seans trwa 2 godziny i 15 minut. I wszystko nago.

Wszystko w nieśpiesznej, leniwej atmosferze, cichutko (w parnoj rozmawia się szeptem), spokojnie. Byłam w świecie kobiet i nie miał tam wstępu żaden facet. Wszystkie zajmowały się sobą i nie zwracały uwagi na inne. Wszystkim tam było dobrze. To był taki tajny, damski świat...

Miałam ogromną ochotę porobić zdjęcia, ale w każdym kadrze miałabym gołą babę ;) 
Wejście 1300 rubli w weekendy, w tygodniu 1200. Czynne od 8 do 23. www.baninapresne.ru

Najsłynniejsze, zabytkowe są sandunowskie.Też mają stronę w internecie, ale tam nie byłam. Jeszcze.

5 komentarzy:

  1. Tak wspaniale to opisałaś że aż chce tam być (może pomijając basen z zimną wodą)

    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!!! Będę w czerwcu w Moskwie i chętnie się do bani wybiorę, trochę tylko boli to 120 zł....no ale w Moskwie chyba niczego tanio nie uświadczę.

    Poznań, pozdrawia.

    OdpowiedzUsuń
  3. no to zdjec nie bedzie ???
    oj szkoda:):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. my mamy bańke na daczy, ale taka na dwie - trzy osoby, w publicznej nigdy nie bylam, bo pan maz proponuje tylko koedukacyjna

    OdpowiedzUsuń