piątek, 8 lutego 2013

Fis ma być! Fis!

Fis! - krzyczała Babcia z kuchni, kiedy Młoda wygoniła ją z pokoju podczas swoich ćwiczeń muzycznych - Fis ma być! Nie oszukuj!
Dlatego nazywamy ją Babcią Fis. 
Babcia Fis - jak pewnie stali czytelnicy zauważyli - pojawia się i znika. Kiedy się pojawia, nasze życie nabiera tempa, Babcia Fis traktuje Moskwę zdecydowanie turystycznie (zobaczyć jak najwięcej!) i nie lubi siedzieć w jednym miejscu, mimo niezoperowanego jeszcze kolana. Kiedy znika, robi się spokojnie i nudnawo.
Młoda ma do Babci Fis stosunek ambiwalentny, ponieważ Babcia uważa, że rodzice w dzisiejszych czasach wystarczająco rozpieszczają swoje dzieci i babcie są od wychowywania. "Ja chcę zostawać na świetlicy aż ty wrócisz z pracy! Bo tam odrobię lekcje byle jak i dostanę 5-, a z Babcią muszę pięć razy przepisać, żeby dostać 5!"
Jednak już po paru tygodniach jej nieobecności słyszę:
- Babcia Fis by mi zagrała ten fragment na solfeż!
- Babcia Fis robi najlepsze gołąbki!
- Nie musiałabym siedzieć sama w domu, gdyby była Babcia Fis!
To ostatnie to znacząca nadinterpretacja. Moje dziecko o wiele częściej przebywa u sąsiadów, kiedy gości u nas Babcia. Bez Babci nie chadzam tak często na koncerty czy do teatru na spektakle dla dorosłych...

Dobrze, że znów przyjeżdża.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz