www.melonan.ru to strona Filharmonii Moskiewskiej. Na początku nie wiedziałam, że kilka pięknych sal koncertowych, które dość często mijam, należy do jednej instytucji. Sala Czajkowskiego, przed którą odbywają się akcje w obronie art. 31 Konstytucji (tego o wolności zgromadzeń) mieści 1,5 tys. ludzi.
A jeszcze jest Wielka Sala Konserwatorium (1600 miejsc), Mała Sala Konserwatorium, Sala Kameralna, dwie Sale Akademii Muzycznej (Gniesinki), Sala im. Rachmaninowa, Centralny Dom Artysty i Orkiestrion, najnowszy nabytek Filharmonii, w którym miałyśmy z Młodą przyjemność być dzisiaj.
Sale te, rzecz jasna, goszczą nie tylko Wielką Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii i jej solistów. Co więcej, są to byty dość od siebie niezależne i odbywają się w nich koncerty nie tylko przez tę jedną szacowną instytucję organizowane, o czym pojutrze opowiem. I, mimo iż sale zajęte są praktycznie codziennie, i prawie zawsze są pełne, a bilety nie są jakoś koszmarnie drogie (zwłaszcza abonamenty, o czym już byłam pisałam) - całkiem realne jest dostanie się na wybrane wydarzenie.
A my dostałyśmy się na dzisiejszy koncert na lewo i po znajomości :D
Bo Młodej pani od fletu gra w Państwowej Orkiestrze Dętej Rosji. I mieli abonamentowy koncert dla dzieci w sali, do której w życiu byśmy inaczej nie dotarły. I pani dała nam bilety "dla orkiestry". I bardzo, bardzo nam się podobało.
Bo sala (Orkiestrion) była daleko jak diabli, dość kameralna (zaledwie 600 miejsc), przerobiona z dawnego kina, i scenę miała niziutko, więc łatwo było na nią wbiec i wręczyć różę ulubionej pani. I zebrać brawa, bo widać było, że to uczeń idzie podziękować swojemu mistrzowi. Bo koncert był żywiołowy, i reakcja dzieci - takaż. Bo artyści się świetnie bawili, pokazując dzieciom swoje instrumenty - Młodej najbardziej podobał się flecista piccolo, który ruchem czarodzieja wyjął swój flecik z kieszeni i słychać go było lepiej, niż trębaczy. Wszyscy zachwyceni byli "szkotem" w ślicznym kilcie z dudami, a na mnie wrażenie zrobił tubista - pierwszy raz zresztą słyszałam utwór na tubę z orkiestrą. Utwory były bardzo popularne, nawet Młoda je rozpoznawała, a muzycy wykonywali je z przyjemnością i... bardziej się chyba starali, niż gdyby grali tylko dla dorosłej publiczności.
W przerwie można było... wejść na scenę i obejrzeć z bliska instrumenty, dotknąć strun harfy i uderzyć w bębny i kotły. I zrobić sobie zdjęcie na podium dla dyrygenta :)
Bardzo gorąco polecam zarówno ten zespół, jak i abonamenty dziecięce Filharmonii. Cztery koncerty rocznie (a tyle zwykle liczy abonament) to nie jest duży wysiłek nawet dla początkującego melomana, a zapraszają w trzech kategoriach wiekowych - już od czterolatków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz