piątek, 1 lutego 2013

A, tak mi się przypomniało

Jechałyśmy sobie z Młodą do Polski. I cieplutko było w pociągu, bo nie był elektryczny. Piec. Piec nie był elektryczny, bo z przodu zdecydowanie elektrowóz przyczepiono, czeski (a być może jeszcze czechosłowacki), dwuczłonowy. Piec był na węgiel.

A okno wyglądało tak:


Kiedyś do takiego okna przymarzły mi włosy i nie mogłam później podnieść głowy. Od tamtej pory staram się poduszkę kłaść po stronie drzwi, albo przynajmniej zasuwać storkę. Podkreślam, w wagonie jest ciepło, szyba też zresztą jest dość ciepła. Ktoś mi tłumaczył zasadę fizyki, na jakiej to działa, ale to było dawno i nieprawda :)

A w Moskwie nie mogłyśmy wyjść, bo drzwi zamarzły. Na szczęście dało się otworzyć te po drugiej stronie korytarza. 

1 komentarz:

  1. Trafiłam przypadkiem i już zostanę.
    Idę poszaleć w archiwum :)
    Pozdrawiam !
    Monka

    OdpowiedzUsuń