wtorek, 2 października 2012

Fabryka czekolady i MISZKa

Zjednoczone fabryki czekolady w Moskwie mają własne muzeum, które nazywa się MISZKa (Muzej Istorii Szkolołada i Kakao) http://www.chokomuseum.ru/ . Bardzo trudno się tam dostać (chociaż podobno na wycieczkę indywidualną, które odbywają się w tygodniu o 17.15 jest to realne), i klasa Młodej czekała ponad pół roku na wejście.
Młoda była zafascynowana. Zaczęła opowieść tak:
- Od samego, samiutkiego początku mam opowiadać, tak? Wiesz, no to najpierw czekaliśmy na autokar i kopaliśmy się po kostkach, conie. Potem autokar podjechał, to szybko wsiedliśmy i wyjęliśmy jedzenie, które nam dali rodzice, bo byliśmy bardzo głodni. Twoje winogrona świetnie smakują z krakersami, wiesz? Potem z tyłu ktoś rzucił w nas papierkiem od cukierka, to rzuciliśmy im z powrotem, conie. Potem znowu - to znowu im rzuciliśmy. Wiesz, zupełnie nie rozumiem, dlaczego pani miała do nas pretensje, przecież to nie my zaczęliśmy, conie.
- Aha, o fabryce mam opowiadać? Czekolada powstaje z ziaren kakaowca, i kiedyś była bardzo gorzka, i mieszano ją z ostrym sosem chili, ale potem król i królowa... no, z takiego kraju... no wiesz, w "Trzech muszkieterach" była ta królowa, która wysyłała męża szukać kakao, i kazała zabrać chili i dodać mleka, i nam to pokazywali w takiej kreskówce, gdzie zamiast ziaren na drzewach rosły Alionki (bardo popularna marka czekolady w Rosji) i ten król je zbierał, conie, i...
- Aha, ale o samej fabryce? No to tam były takie maszyny, które pakowały cukierki, zawijały je w papierki, obrazek - i na sprzedaż. I czekoladę też - nalewa się ją w formę, studzi, wyciąga... zawija - i na sprzedaż. No i wiesz, pojedziemy tam we dwie, to wszystko sama zobaczysz, conie.
"Wiesz" i "co nie" (w oryginale в общем i вот) to śmieci-przecinki, z którymi w rosyjskiej mowie mojego dziecka nie walczę, bo mnie rozczulają. A rozczulają mnie, bo człowiek o doskonałej wyuczonej znajomości rosyjskiego w życiu tak nie powie - a tak mówi 90% Rosjan, z którymi mam do czynienia. Śmieci-przecinków nie można się nauczyć w szkole językowej, to chwasty, które rosną same przy naturalnej akwizycji języka - i tak bardzo mi się podobają w wykonaniu dziecka, dla którego rosyjski był obcy :)

A wycieczki dziecku zazdroszczę. Nie wyrosłam w Warszawie, więc do "Wedla" mnie nigdy nie zabrano. A ja tak lubię czekoladę...

1 komentarz:

  1. Ja jeszcze przyswoiłem таскать no i kończące zdanie, filozoficzne, z zadumą powiedziane вот-так-от :-)
    A jeszcze w Polsce dostałem pochwałę od Pana od rosyjskiego na lektoracie za zaprzeczenie "Да нет!":-)
    Kiedy przyjechała do mnie znajoma, graliśmy długo w dodawanie gdzie się da i gdzie nie da też, partykuły "-то", типа Что делать-то будем? Znajoma stwierdziła, że do zabaw z "-ка",jeszcze nie dojrzałem (А нука девушки, а нука парни).
    Myślę, że nauczeni na lektoratach powinni też ćwiczyć mrowie zdrobnień, których w słownikach nie będzie (супчик с картошечкой), no i poćwiczyć skrótowce - mnie ostatnio się przyswoił nowy i zajął miejsce dotychczas ulubionego завуча: to худрук !!! :-)

    OdpowiedzUsuń