wtorek, 25 września 2012

Spotkań z polskim ciąg dalszy

Zanim wsiedliśmy do autobusu do Ułan Bator, zwiedziliśmy najważniejszą (poza Bajkałem) atrakcję turystyczną regionu, czyli datsan Iwołgiński (klasztor buddyjski), mieszczący się kilkanaście kilometrów od Ułan Ude. Wyglądał jak uboga rosyjska wioska, może troszeczkę bardziej zadbana, niż zwykle, i wyposażona w okazałe świątynie. Niektóre wyglądały dość zabawnie, z wyraźnym rysunkiem nieotynkowanych cegieł i bogato zdobionymi okiennicami i dachami.
Siedzieliśmy później pod datsanem, czekając na powrotną marszrutkę, i wymienialiśmy się swobodnie wrażeniami, pewni, że nikt nas nie rozumie. Po chwili podszedł do nas nowicjusz w wojskowej bluzie, pytając po polsku, skąd jesteśmy. Spędził w Polsce jakiś czas, a potem przyjechał do Iwołgi pobierać nauki w datsanie... trochę głupio mi się zrobiło, bo używaliśmy pod jego uświęconym uchem dość, khm, mięsistej polszczyzny....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz