sobota, 29 września 2012

Historia

- Pamiętam Polaków z Omska. Wojna była, mnóstwo ludzi do nas ewakuowano, z Petersburga, z Moskwy, Polacy też do nas uciekali od wojny, tylko wcześniej...
- Ten, tego, oni tak niezupełnie dobrowolnie uciekali...
- Tak, ja wiem, w 39 Polskę Stalin napadł, wiem. No to może to ci wysiedleni byli, nie ewakuowani. Mały chłopak byłem, ledwo od ziemi odrosłem. Ojciec nas z miasta na wieś wywiózł, bo tam i krowa i ziemniaki własne, to i wyżyć łatwiej. Polakom pomagaliśmy, nic nie mieli. Ale i oni nam, pamiętam, czy w polu coś porobić, czy krowę oporządzić, bo przecież my z miasta, nie umieliśmy...

- Na studia wyjechałem do Leningradu. Jak to student, biedowało się na stypendium. Potem pracowałem, ale mieszkania dać nie chcieli, meldunku dać nie chcieli, to, myślę, co będę, zęby w ścianę? Rosja wielka, na oknie w Europę się nie kończy. Pojechałem na budowy komsomolskie, BAM budowałem, KamAZa... Ożeniłem się. A tu propozycja - Jakucja. Czemu nie. Najpierw miałem mnożnik 1,5, znaczy, jeśli wypłata była 20 rubli, to ja dostawałem 30. Bogato! A po dwóch latach dawali 1,7 - jak nie poczekać. Myśleliśmy, zarobimy, wrócimy do Leningradu. Ale po kolejnych dwóch latach było już 2:0 - majątek! No i tak zarabialiśmy i zarabialiśmy, aż czasy się zmieniły... nie jest nam z władzą po drodze, ale cóż - to teraz młodych sprawa.

- A młodzi... córkę mam w Moskwie. Dwie wnuczki, 9 i 11 lat, i wnuk się właśnie urodził, odważna kobieta z mojej córki. 40 lat i zdecydowała się jednak. Ale wie pani, ja się w tej Moskwie duszę, jak do nich jadę. Co innego moje przestrzenie, powietrze, tajga! Jakucja przecież też jest różna, nie pojechałem daleko na północ, choć tam przelicznik był jeszcze lepszy ;) A jakie my rzeki mamy! A lasy! Ma pani daczę? Nie? Moja córka ma, sotkę (100m2). A ja mam działkę - 15 hektarów. Bo u nas w Jakucji ziemi dużo. Nie żałują ziemi. I sarny tam są. I jelenie. I dziki. Sobole. Dobrą cenę dają za skórki w Mongolii, właśnie się dogadaliśmy z takim jednym. Dobrą cenę. Ale zmęczyłem panią, widzę. Przepraszam. Cukierka pani chce? Wasze, polskie. A może pani głodna, mam ziemniaki ugotowane i mięso. Zimne, ale smaczne, proszę się częstować...

- Wie pani... ja trzydziesty trzeci rocznik jestem. A ciągle mi się zdaje, że mam dwadzieścia lat. Przeleciało to życie, przeleciało. A przecież tyle jeszcze planów mam, tyle pomysłów. Bóg da, zrealizuję. Bóg da...

1 komentarz: