środa, 1 sierpnia 2012

Rysowanie wzorków

Koledzy w pracy mówią, że ładnie rysuję i że minęłam się z powołaniem. Po każdym zebraniu, konferencji, sympozjum, czy zwykłym spotkaniu, na którym mam przy sobie notatnik, zostaje on przyozdobiony a to lokomotywami, a to kwiatuszkami w wazonach, a to bombkami, tudzież choinkami czy jajeczkami wielkanocnymi. W ostateczności mogą  być różnorodne ornamenciki czy imię mojego dziecka wypisane we wszystkich możliwych zdrobnieniach i wszystkich znanych mi alfabetach różnymi "krojami czcionki". Zupełnie nie przeszkadza mi to w zapisywaniu uwag szefa czy ciekawych spostrzeżeń prowadzącego.
I pieruńsko mnie denerwuje.
Na dodatek przeniosło mi się na dom. Siedzę, rozumiecie, przed TV, z książką (zboczenie), laptopem (kolejne zboczenie) i notesem, usiłując dodzwonić się do dziecka przez skype, sprawdzić pocztę, poczytać o filozofii wyznawanej przez Beatę Pawlikowską, zajadając jednocześnie chińską zupkę, zaśmiewam się z perypetii rodzinnych Woroninych na STS (genialny, wg mnie, sitcom).... i ta wielotorowość wcale nie przeszkadza mi odkryć nagle, że tam, gdzie miałam zanotować przepis na muffinki, całą kartkę zajmują różne modele telewizorków, poprzeplatane z czymś, co w założeniu miało być chyba amazońską puszczą.

No to postanowiłam spożytkować to nieznośne przyzwyczajenie jakoś inaczej. Mniej bezmyślnie może. I strzeliłam sobie mehendi, o którym (której??) pisałam jakiś czas temu. Skromnie, w minimalistycznej, zeuropeizowanej wersji. O, tak jakoś mi wyszło.




2 komentarze:

  1. mogę swoja kaczą łapę podstawić?
    J.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne, masz wprawna ręke i chyba rzeczywiście powinnaś "iść" w malunki :)

    czytam od dawna, dopiero teraz mnie natchło aby coś napisać
    lecę doczytać gdzie dzieć wyjechał....

    malgog

    OdpowiedzUsuń