http://www.vmdpni.ru |
Czytałam mnóstwo pozytywnych recenzji o Muzeum sztuki użytkowej. Być może rzeczywiście bywa tam ciekawie, nie wątpię, że dobry przewodnik potrafi zafascynować ciekawymi, z pewnością, zbiorami zgromadzonymi w olbrzymim pałacu. Ale ja błąkałam się samodzielnie po ledwo oznakowanych salach, przemoczona do suchej nitki po letniej ulewie, mocno niewyspana, spragniona spokoju. Samotny spacer w deszczu dobrze mi zrobił, zwiedzających w taką pogodę było niewielu, atmosfera była senna i leniwa, z trudem przypominałam sobie swoje własne opracowanie na temat rosyjskiej sztuki użytkowej, szykowane na olimpiadę z języka naście lat temu.
Kolekcje mnie rozczarowały. Były, oczywiście, matrioszki, były naczynia drewniane, były tace z Żostowa, chusty pawłoposadzkie, miniatury z Palechu, cała ta cepelia, sprzedawana do dziś w Izmajłowie, na Arbacie i na stoiskach z pamiątkami wszelkiej maści. A ja o tej cepelii wiedziałam WIĘCEJ, niż przeczytać mogłam na witrynach, widziałam eksponaty ciekawsze, starsze i z większym mistrzostwem zdobione w innych muzeach. Wrażenie zrobił na mnie tylko zbiór samowarów, przekazany muzeum przez prywatnego kolekcjonera.
Nie idźcie tam.
Szkoda... Ale myślę, że samemu i tak warto iść i wyrobić sobie opinię ;)
OdpowiedzUsuńNie byliśmy, nie będziemy:-)
UsuńArcydzieła sztuki użytkowej moje panie zdobyły przedwczoraj i dwczoraj:
a) w sklepie "wsio za 36 rubliej"
b) na Izmaiłowskom Rynkie :-)
w programie m.in. piękne matrioszki wraz z uściskiem dłoni artysty za 300r.:-)
Nie mówiąc już o książce w półskórku za 100 (Puszkin) i książce-twardzielu (pro Puszkina) za 60:-). Ale ja na szczęście nigdy nie byłem panią od rosyjskiego więc nie przyłączyłem się do zachwytów:-)
WOle bardziej użytkowe. Ze sztuki użytkowej polecam jeszcze kolekcję zakładek do książek z Trietiakowskiej Galierei, przydatna i estetyczna rzecz oraz komplety tekturowych podkładek pod szklanki i kufle, np. z serią agit-propowych plakatów, typu "wróg podsłuchuje":-)