poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Muzeum Architektury

Zacznę od tego muzeum, które najbardziej mnie zaskoczyło.
Od dawna szukałam miejsca, w którym mogłabym się zapoznać z historią miasta - z głównymi założeniami urbanistycznymi, z koncepcjami jego rozwoju, z makietami Moskwy z XII, XV, XVII, XIX wieku. W którym znalazłabym odpowiedzi na pytania o szerokość ulic albo toponimikę. W malutkim Muzeum Historii Moskwy tego nie ma. Ucieszyłam się więc, odkrywszy przypadkiem ogromny osiemnastowieczny pałac z dumną tabliczką "Muzeum Architektury". W pierwszej (no dobra, n-tej) wolnej chwili postanowiłam do niego zajrzeć.
I zonk.
zdjęcie z  http://www.fotokomok.ru
Cena nie była powalająca... ale oglądać też nie bardzo było co.
Parter i dwa obszerne piętra, a także piętrowy dom ogrodnika, przybudówka i refektarz dawnego klasztoru, przylegające do pałacu są udostępnione dla zwiedzających jedynie w niewielkiej części, i zupełnie malutka część tej części - dwie salki - poświęcone są ekspozycji (chyba) stałej, którą jest makieta niezrealizowanego projektu architekta Bażenowa, dotyczącego wybudowania nowego pałacu na Kremlu. Makieta faktycznie robi wrażenie - jest oryginalna, w dużej skali, przyszły pałac onieśmiela swym rozmachem. Tablice informacyjne opowiadają o żmudnym procesie renowacyjnym, o tym, że jeszcze za życia architekty makietę określano "ósmym cudem świata". Jest wspaniała.
Obok salek Bażenowa zaczyna się długa amfilada jasnych sal, których sufity, wsparte na korynckich półkolumnach, zdobne są w podniszczone, lecz wciąż fascynujące malowidła i kryształowe żyrandole. Ciężkie białe drzwi przytrzymywane są przez ikeowskie krzesełka, też białe, na których teoretycznie powinny siedzieć pilnujące panie. Zza przybrudzonych okien donosi się szum Wozdwiżenki, słychać kremlowskie kuranty, a na odrapanych ścianach z zaciekami wiszą cudowne, fantasmagoryczne zdjęcia... zmyślonych teatrów Rzymu, autorstwa Gavazzeni Ricordi.
Przechodzę na podwórko z fragmentami rzeźb i bram, z nadzieją zaglądam do przybudówki... znów zdjęcia. Z Wenecji.
Auć.
To fajne miejsce. Klimatyczne bardzo. Troszkę zwariowane. Unosi się w nim duch artyzmu i beztroski. Ale spodziewałam się czegoś zupełnie innego...

2 komentarze:

  1. ja jakoś ostatnio zaczęłam unikać muzeów:) chyba z lenistwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jak się widziało w mieście prawie wszystko...
      Bo w nowych miastach też wolę "atmosferę" niż muzea.

      Usuń