piątek, 13 stycznia 2012

Czy geniusz wszystko tłumaczy?

A to cytaty z dzienników Sofii Tołstoj. Pierwszy dotyczy bezpośrednio jej sytuacji, ale dwa pozostałe są - niestety - ponadczasowe, i wielu facetów dotyczą :(

Geniuszowi należy stworzyć spokojną, wesołą, wygodną atmosferę, geniusza trzeba nakarmić, umyć, ubrać, przepisać jego dzieła niezliczoną ilość razy, kochać go, nie dawać powodu do zazdrości, żeby był spokojny, nakarmić i wychować niezliczone dzieci, których spłodzi, ale którymi zajmować się jest mu nudno i czasu na to nie ma, bo on musi się zająć Sokratesami, Epiktesami, Buddami i tak dalej, i musi dążyć do tego, żeby nimi być. 
I kiedy domownicy, którzy oddali młodość, siły, piękno - wszystko - w służbie takiemu geniuszowi, to mówi się im, że niewystarczająco rozumieli geniusza, a sam geniusz nawet nie podziękuje, że złożono mu w ofierze nie tylko swoje młode, czyste życie materialne, ale dokonano w sobie atrofii wszelkich zdolności duchowych i umysłowych, które nie mogły się rozwijać ani żywić wobec braku wolnego czasu, spokoju i sił.  

Tak sobie myślę, czy geniusz ma prawo wymagać tego od swoich najbliższych? Czy taki swoisty egoizm w imię celów wyższych, poświęcenie i unieszczęśliwienie własnej rodziny w imię ludzkości jest usprawiedliwione?

Sama matka nie jest w stanie wychować synów, i dlatego dziś tak złe jest młode pokolenie, że źli są ojcowie, leniwi w sprawie wychowywania dzieci, i chętniej rzucają się do wszelkich innych zajęć, unikając najwazniejszego - wychowania przyszłych pokoleń, które powinny kontynuować sprawy całej ludzkości i iść naprzód. 

Kiedy zajęta jestem sztuką, muzyką, książką, ludźmi - wtedy mój mąż jest nieszczęśliwy, zaniepokojony i zły. Kiedy, tak jak teraz, szyję mu koszule, przepisuje [dzieła] i cicho, smutnie więdnę - jest spokojny i szczęśliwy, a nawet wesoły! - i to jest mój ból życiowy! Zagłuszyć, w imię mężowskiego szcześcia, wszystko, co we mnie żywe, pogasić gorący temperament, zasnąć, i - nie żyć, a durer, jak powiedział Seneka o bezwartościowym życiu.

Ilu takich tyranów, przekonanych o własnej wyższości tylko dlatego, że, na przykład, zarabiają, albo że zarabiają więcej (i to w kraju, gdzie do tej pory kobiety o tych samych kwalifikacjach i na tych samych stanowiskach co mężczyźni mają niższe niż oni uposażenia - nawet w budżetówce!) - można wciąż jeszcze zaobserwować wokół nas. Może dziś łaskawie zgodzą się na "rozwój" żony, jeśli koszula jest uprasowana, zupa czeka, a dzieci są niewidzialne i niesłyszalne.
To się, na szczęście, zmienia. Ale bardzo powoli.

Dobitnym przykładem tej powolności jest... pozwolenie paniom na wcześniejsze wyjście z pracy w Wigilię czy Wielki Piątek. Bo muszą święta przygotować...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz