piątek, 6 stycznia 2012

Ale kino!

Większość premier filmowych w Rosji jest znacznie wcześniej, niż w Polsce. Kota w Butach widziałyśmy już w listopadzie, a w Polsce dziś wszedł do kin. 
Ale... polskich filmów w rosyjskiej stolycy brak. Jeśli, oczywiście, nie liczyć tych puszczanych na dużym telewizorze w Instytucie Polskim (NB, polecam, www.kulturapolshi.ru, nie tyle pokazy filmowe dla emerytów, co w ogóle działalność, bo jest szeroka i ciekawa, i bibliotekę, która jest nieźle zaopatrzona). Korzystając więc z ostatniego dnia pobytu w kraju i złotego serca sąsiadki, pojechałam do najbliższego kina na "Listy do M."
Normalnie lepsze chyba niż "Love, actually" :)

Nie ma to jak leniwy urlop w kraju.
Jutro wracamy do Moskwy - tam święta kończą się dopiero we wtorek, ale ponieważ WSZYSCY mają święta, to biletów na nasz ulubiony pociąg nie dało się kupić i trzeba było kombinować jak koń pod górę. W Polonezie będę rozmyślać nad tym, jak rozłożyć miesiąc przysługującego mi wolnego w nowym roku (a z mostami pewnie i więcej). I, co najważniejsze, gdzie ten miesiąc spędzić? Bo mówiąc szczerze, mieć rosyjską wizę, która pozwala na dość swobodne poruszanie się po terenie większym od Australii i pełnym pięknych i dzikich zakątków, i jeździć na wolne do Polski - to chyba grzech jest...
Z drugiej strony, mieć męża i futrzaki w Warszawie, o pozostałej rodzinie i przyjaciołach nie wspominając, i nie odwiedzać towarzystwa - to też niedobrze jest.
Obrazek z Wikipedii

1 komentarz:

  1. Pacz Pani, a moja firma, z powodu braku biletow na Poldka, zamowila spec pociag do Moskowii i nasi pracownicy jada dzisiaj wieczorem.
    J.

    OdpowiedzUsuń