środa, 5 października 2011

Tam, gdzie kończy się asfalt

Kiedy skończyliśmy jeść, Kierowca z Wnukiem pokazał nas Innemu Kierowcy. Inny Kierowca spojrzał krytycznie na nasze plecaki, otworzył okienko z tyłu, wdrapał się na dach swojej marszrutki i wystawił ręce do złapania bagażu. Podaliśmy mu cały nasz dobytek z dyndającymi po bokach karimatami, niepewni, czy dojedzie w całości, i zapakowaliśmy się do środka. Tym razem byliśmy już rozbudzeni, udało się więc nam odnotować, że towarzyszy nam dwóch panów niemieckojęzycznych, a także miejscowa rodzina ze śliczną dziewczyneczką. Dobrze po południu udało się złapać zasięg i wysłać lapidarnego sms-a do rodziny, że żyjemy jeszcze. Rodzina, w Polsce przebywająca, odpisała: "@#$# nie o szóstej rano!".
I w tym momencie poczuliśmy szarpnięcie, a za naszą marszrutka wyrósł obłok kurzu. Pojazdy przed nami też takie obłoki wywoływały - po prostu skończył się asfalt. Wywijaliśmy esy-floresy wzdłuż budowanej właśnie trasy po piaszczystych wądołach, z nadzieją przyglądając się miękkiej podsufitce i zastanawiając się, czy plecaki leżą jeszcze na dachu.
Na promie jeszcze leżały.
Bo prom przewiózł nas ze stałego lądu na wyspę Olchon. Mijaliśmy księżycowe skały, różowe wzgórza, wysokie klify i ciemne pagórki, a druga Blondynka opowiadała o warunkach hydrologicznych Bajkału.

Czekało nas jeszcze 40 kilometrów drogi.
Niemieckojęzyczni turyści, jak z podsłuchanych rozmów wynikało, udawali się na bazę do Nikity.
Lokalna rodzina, wprost zapytana, sugerowała bazę u Nikity.
Inny Kierowca, indagowany o nocleg z wyżywieniem, autorytarnie stwierdził, że tylko Nikita, i machnął ręką w kierunku czerwonych dachów i jeziora, kiedy dowiózł już nas do wioski.

Otrzepaliśmy więc pył z plecaków (jednak nie spadły!) i udaliśmy się do Nikity.

Jeśli wpisać "Olchon" w Googla, drugim wynikiem będzie baza Nikity. Jeśli otworzyć dowolny przewodnik, z Lonely Planet na czele, znajdziemy w nim prawie wyłącznie bazę Nikity. Jeśli puścić wici wśród Znajomych, Którzy Byli na Bajkale - otrzymamy informacje tylko o bazie Nikity. Ten monopol lekko nas niepokoił, ale faktycznie - Nikita to olchońskie all inclusive. Zwłaszcza poza sezonem.

2 komentarze:

  1. no pacz pani - nie otwprzyla mi sie w googlach baza Nikity, otworzylo sie co innego:
    http://nabaimar.ru/
    pozdrawiam
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  2. Może mamy inne google - dziś baza nikity była pierwsza... A Nabaimaru nie widzielismy. Moze tam dają jeść tylko latem? Bo oprócz Nikity nadbajkalskie bazy były zamknięte na głucho.

    OdpowiedzUsuń