wtorek, 20 września 2011

Matka a pełen etat

Dzisiaj udało mi się dostać świeżuteńką papierową Wyborczą. A GW ma akcję "Energia kobiet".
Energię to może i mam.
Nie mam czasu.
Ja jestem kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję, boję się tylko trochę Anarchistki. A ona, poza anarchią i wydłużaniem kości w tempie 2 mm dziennie, zaczęła nowy, szkolny etap, w którym jeszcze musi sobie poradzić. Ja zaś nie ogarniam rzeczywistości, żyjąc w jakimś szalonym kołowrotku, usiłując okiełznać ważny projekt, małżeństwo na odległość, bunt sześciolatka i System.
Anarchistka wyszukuje luki w Systemie. W ciągu dwóch tygodni System już dwukrotnie zgłaszał ERROR, stwierdzając, że lube me dziecię źle się czuje i należy je zabrać do domu. Dziecię zdrowiało natychmiast na widok kumpli na podwórku i radośnie ganiało za piłką, wdrapując się następnie na naste piętro (nieletni mają zakaz poruszania się windą bez opieki) bez śladu zadyszki.
Babcia Anarchistki prawie każdy wieczór po uśpieniu Najmilszej opowiada: "powiedz jej, że...". 
Matka widzi Najmilszą ostatnio średnio 2 godziny dziennie, o ile Dziecię nie przedłoży towarzystwa kumpli nad towarzystwo Matki. A przedkłada, bo Matka jest jak żandarm: "jeździłaś windą! symulowałaś w szkole! odrób lekcje! zagraj gamę! powieś kurtkę! nie wyjadaj słodyczy!". Anarchistka z trudem przyzwyczaja się do końca wolności, nie weszła jeszcze dobrze w rytm nieodkładalnych obowiązków, ciągle negocjuje terminy.
Ja chcę, żeby moja doba miała 48 godzin.

2 komentarze:

  1. Jak ja Cie rozumiem....
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  2. Obawiam się, że jeśli Anarchistka jest anarchistką z urodzenia, to całej edukacji szkolnej nie wystarczy na przyzwyczajenie się do rytmu nieodkładalnych obowiązków. Nie przyzwyczai się, bo bojkotuje istnienie czegoś takiego jak nieodkładalny obowiązek. To po prostu nie leży w charakterze Anarchistek - napisała matka Anarchistki obecnie 12-letniej, sama Anarchistka lat 38 i pół :)

    OdpowiedzUsuń