piątek, 8 lipca 2011

Nowoczesność w domu i zagrodzie


Ponieważ do mojego urlopu zostało parę tygodni, zajęłam się kompletowaniem niezbędnych papierków, dokonywaniem rezerwacji etc. 
Bilety lotnicze zamawia nam zwykle sekretarka w pracy. Bilety kolejowe też mogłaby zamówić, ale firma liczy sobie za usługę 200 rubli od świstka z napisem RZD, jechać miały 3 osoby, więc stwierdziłam, że za te pieniądze udam się na dworzec, w końcu niedaleko mam.
Na dworcu, jak zwykle w wakacje, przy kasach krajowych dziki tłum. Ale... przy terminalach nie ma nikogo, oprócz miłej pani z plakietką RZD, która zapytała, czy mi pomóc. Chyba sobie radziłam :) Terminal poprosił mnie o włożenie karty płatniczej (i nie obchodziło go, że to maestro polskiego banku), podanie pinu tejże, paru danych osobowych niezbędnych do wydania biletu (w Rosji muszą być nadrukowane na "dokumentach przejazdu"), umożliwiał wbijanie tych danych zarówno cyrylicą, jak i łacinnicą, i... wydrukował eleganckie kartoniki.  Trwało to nieco dłużej, niż przy okienku, ale za to bez kolejki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz