wtorek, 26 lipca 2011

Niespodzianka na daczy Okudżawy

Info o daczy Okudżawy w necie jest dość enigmatyczne. Są godziny otwarcia (w soboty do 16.00!), adres, bez wskazówek dotarcia, i cena, jak zwykle pewnie niezgodna z rzeczywistością. Od stacji Pieriediełkino jest tam długa, długa droga (lepiej wysiąść na kolejnej stacji), wzdłuż której nie ma ani jednego sklepu spożywczego (30 stopni w cieniu), jest za to mnóstwo zwartych płotów, za którymi widnieją noworuskie dacze - w większości, na szczęście, drewniane. Po drodze pędzą duże wozy, wśród których cherokee należy pewnie do dozorcy...
O drogę pytałyśmy aborygenów, którzy odpowiadali dość jasno, i zapytywali ciekawie: a kto tam dzisiaj gra?

Bo okazuje się, że w soboty muzeum zamykane jest wcześniej. Bo soboty są "bułatowskie", czyli urządzane są tam wieczorki poetyckie czy koncerty poezji śpiewanej. My trafiłyśmy na koncert Timura Wiediornikowa, barda i gitarzysty, któremu towarzyszył Siergiej Szitow, klarnecista. Klimatyczny duet pod sosnami, wśród sąsiadów, którzy dość tłumnie zajęli rozstawione drewniane ławki.


Przed koncertem miłosierna kobieta dała nam wody, a jeden ze słuchaczy poczęstował nas winogronami (bierzcie, zachęcał drugi, to nie zdarza się często w dzisiejszych czasach). A trzeci... podwiózł nas na stację. Zupełnie bezpłatnie.

3 komentarze:

  1. The article is very good!I had an interesting read.

    OdpowiedzUsuń
  2. si si, e molto interesante :-)
    nie, żeby mi te nazwiska coś mówiły..:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ze słuchaczami piosenek Okudżawy, to tak zawsze było. Teraz co roku, na moskiewskim festiwalu też każdy koncert wszyscy kończą razem "Starą studencką": "Wozmiomsia za ruki druzja" -to nic dziwnego, że poczęstowali, podwieźli i w ogóle...

    OdpowiedzUsuń