poniedziałek, 25 lipca 2011

Krokodyl...

... leży w pierwszej sali, do której wprowadza się gości do domu wybitnego krytyka i literaturoznawcy, doskonałego tłumacza i autora genialnych wierszyków dla dzieci - Kornieja Iwanowicza Czukowskiego. "A jakie ma zęby!" - wykrzyknął pięcioletni chłopiec, którego zaciągnął tu dziadek. "Taak, cały poranek namawialiśmy go, żeby je wyczyścił, ale uparł się i nie chce. Trzeba go będzie zawieźć do dentysty w poniedziałek" - odpowiedziała przewodniczka, określając w ten sposób konwencję zwiedzania.
To idealne miejsce dla szkolnej wycieczki. Tutaj lubi się dzieci, jest dla nich miejsce i czas - chociaż to muzeum, i, jak w większości muzeów, dotykać (prawie) niczego nie wolno. Można jednak zobaczyć, jak sprężynka sama zeskakuje ze schodów, jak malutki drewniany osiołek wita się i żegna, przekonać się, że stołowe nogi w kształcie lwów mają bardzo groźną minę, kiedy spoglądają na nie dorośli, ale uśmiechają się do kucających przy nich dzieci. Ale i dorośli sporo się dowiedzą o życiu i twórczości pisarza swojego dzieciństwa. Większość ze zdziwieniem przekonuje się, że wśród 15 tomów "Dzieł" Czukowskiego bajki (przybliżone polskiemu czytelnikowi m.in. przez Broniewskiego) zajmują tylko jeden, i to - niecały... A pisarz musiał utrzymywać się z tłumaczeń (angielskiego zresztą nauczył się sam), bo jego twórczość była... zakazana.
Co może nie spodobać się cenzurze w wierszykach dla dzieci?
Ano, na przykład, Mojdodyr, groźny łazienkowy stwór, mający skłonić brudasów do mycia rączek, wypada z... sypialni mamy. To znaczy, że jest też sypialnia taty? I pewnie maluchy też mają sypialnie, i pokój gościnny, i nianię? Burżuje! Krwiopijcy! "Boże!, Boże!" - krzyczy przestraszony bohater bajki, ale jakże to dziecko wzywa imienia Pana Boga, którego wszak nie ma? I w ogóle, dlaczego w książce nie ma nic na temat władzy radzieckiej?


To właśnie w Pieriediełkino, gdzie pisarz mieszkał przez ponad trzydzieści lat, dowiedział się o przyznaniu mu doktoratu honoris causa Uniwersytetu w Oksfordzie za wybitne zasługi translatorskie. Nagrody za twórczość przyznawali mu też Japończycy...

W każdym bądź razie, polecam. To tylko 25 minut kolejką z Dworca Kijowskiego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz