wtorek, 31 maja 2011

Nocne wędrówki

Włóczę się ostatnio po późnowieczornej Moskwie. Denis wszystkich znajomych Polaków prowadzi do swojego kumpla Saszy, bo tam są klymaty. Trudno, żeby nie było, bo Sasza pracuje w XVIII-wiecznej kamienicy, należącej niegdyś do wybitnego dyplomaty, diaka Urkaincewa. Kierował on tzw. „polskim prikazem” (to skrzyżowanie MSZ z wywiadem, nie tylko ds polskich), a jego najsłynniejsza misja prowadziła do Konstantynopola, gdzie zawarto „wieczny pokój” z Turcją. Właśnie w tych murach na Chochłowskim pierieułku tworzona była polityka zagraniczna Rosji.
Ukraincew zmarł bezpotomnie, i Piotr I podarował budynek księciu Golicynowi, jako nagrodę za bitwę pod Połtawą. Golicyn przeprowadził się później do Petersburga, pałaty zaś sprzedał na archiwum... tego samego Polskiego prikazu. Powstała tu też „Komisja drukowania dokumentów państwowych”, przy której pracowało wielu wybitnych lingwistów rosyjskich i... wielu młodych możnych, dla których praca w archiwum i Komisji np. w charakterze tłumacza była znakomitym punktem wyjścia dla kariery dyplomatycznej.
Z biegiem czasu budynek przestał być reprezentacyjny, a i dokumenty już się w nim nie mieściły, przekazany więc został Konserwatorium Moskiewskiemu, które otworzyło w nim drukarnię nut.
Drukarnia – już nie nut – jeszcze gdzieś istnieje, Sasza robi koszulki, sąsiedzi sprzedają fajne rzeczy, Polacy zaliczają opad szczęki. Chętnie bym własnych znajomych tam prowadziła, tylko ja, w odróżnieniu od Denisa, nie mam u Saszy własnego kubka na zieloną herbatę.

Denis pokazał mi też tańczących salsę na brzegu rzeki Moskwy – fajnie się ludzie bawią, a wygląda to trochę jak flash mob, choć zdaje się, że można tam przychodzić regularnie.

Sama takich miejsc nie znam, z psiapsiółami włóczę się klasycznie-turystycznie – choć do nowej podświetlanej tańczącej fontanny muzycznej w parku Gorkiego jeszcze nie dolazłam. W miejscach klasycznie-turystycznych pełno jest niemieckich i innych turystów – Moskwa w nocy wygląda cudnie, a korków dużych nie ma, można więc ich wozić autobusami. Turysta indywidualny też sobie zresztą może taką wycieczkę – autokarową czy wodną – kupić. Można też wybrać się na nocną wyprawę z Muzeum Świateł Miejskich „Ogni Moskwy”, albo wędrować śladami Mistrza i Małgorzaty razem z przewodnikiem z Bułhakowskiego domu. I tę ostatnią opcję zamierzam wypróbować.

1 komentarz:

  1. Nie "polskij prikaz", tylko "posolskij", od "posla" czyli ambasadora.

    OdpowiedzUsuń