Khm, khm, to moje dziecię ostatnio śpiewało po szkolnej religii. Mają jedną lekcję religii co dwa tygodnie. Więc dziecko śpiewało, ja opracowywałam plan wycieczek dla gości, co mnie odwiedzą w Wielkanoc, poczytując cudze blogi, i w tych cudzych blogach ktoś miał wyrzuty sumienia, że czyta, miast oddawać się myciu okien.
O kurczę.
Jakoś mi się nagle skojarzyło, że jak ktoś (Ktoś) puka do drzwi, a może i do okien, to wartałoby je umyć. Zwłaszcza po zimie. Między innymi przed świętami. I że absolutnie, ale to absolutnie nie dokonywałam moralnych przygotowań w tej kwestii. Mycie okien nawet nieźle pasuje do wielkopostnego umartwiania się (już słyszę ten szept w konfesjonale: zmówisz koronkę do Miłosierdzia Bożego i umyjesz szyby) - ale, na szczęście, znanym mi duchownym taka pokuta do głowy nie przychodzi. Są miłosierni. Bo ja mam piękny widok z okna i lęk wysokości. I traumatyczne przeżycia, kiedy to Młoda w panice dzwoniła do sąsiada (mamo, ale zapisz mi numer - NIE MOGĘ - to ja zapiszę - UHM - mamo, 6 ma brzuszek na dole, tak? a 7 to jest parasolka? - DZWOŃ! - a co mam powiedzieć - DZWOŃ!!!!! Dzień dobry, mówi Młoda, yyyyyyyyyyyy.... MÓW!!!! bo mamie wypadło okno i ona chce, żeby pan Wadik przyszedł!.
Okno wypadło do środka, nie całkiem, mogłam je trzymać, ale nie mogłam zrobić nic więcej (np. zejść z parapetu). Pan Wadik długo się dziwował, co za wariatka myje cokolwiek na 10-stopniowym mrozie.
Chciałam zauważyć, że mróz od tamtej adwentowej pory nie zelżał. W każdym razie w nocy. Nadal jest -10.
Ale na weekend zapowiadają ocieplenie i, cholera, chyba będę musiała się zmierzyć z szybami. Zwłaszcza, że naprawdę im się należy.
Tylko kto mi powiesi firanki? NIENAWIDZĘ firanek...
P.S. А.К. Саврасов, Грачи прилетели, 1871 - dzsiaj pogoda jest identyczna...
ajtam, ajtam - pokazywaliśmy sobie przez te okna różne rzeczy, znaczy pełna widoczność jest, no to mycia nie potrzebują:-)
OdpowiedzUsuń