wtorek, 8 lutego 2011

Strach przed lataniem

Czy ja już wspominałam, że boję się latać? 
A latam często - taka praca.
I dużo czytam, bo na lotnisku i w samolocie niewiele więcej można robić. Chociaż akurat książkę Eriki Jong czytałam... w pociągu, dawno temu, kiedy latać jeszcze wcale nie musiałam. Bo też i nie jest ona o lataniu :D

Po głębszym namyśle zrezygnowałam z kupowania przed podróżą babskich czasopism typu "Cosmopolitan", jak również typowej literatury dworcowej w rodzaju Marininy czy Doncowej, wydających kolejne bestsellery co miesiąc. Co prawda można potem zostawić taką książeczkę bez żalu w fotelu dla następnego czytacza, ale... szkoda mojego czasu.

Dlatego przemogłam wrodzone skąpstwo i wysupłałam okrągłą sumkę (w księgarniach na lotnisku nieokrągłej się nie da) na ostatnią Ulicką. Nie byłam świadoma, na ile ostatnią, dopóki nie przeczytałam jej do końca - posłowie autorki datowane było na listopad 2010, a podziękowania odnosiły się do trudnego ubiegłorocznego lata. 
Ksiażki starczyło na odprawę, warowanie przed gate'm, lot, odbiór bagażu, odprawę w drugą stronę, kołowanie nad Szeriemietiewo w celu przeczekania zamieci i odśnieżania pasa startowego, czekanie w korku na wolny rękaw, podziwianie ludzi w japonkach odbierających bagaż z Bangkoku i aeroekspress do Białoruskiego. Pod tym względem była to doskonała inwestycja.
Pod innymi względami... nie jestem pewna. Prześladują mnie ostatnio książki o historii najnowszej ZSRR i Rosji (zwykle od Stalina do Jelcyna), nie wprawiają one w błogi i ciepły nastrój, a czekolada wypijana w Szokoładnice w ramach neutralizowania tytułowego strachu stanowi zdecydowany dysonans wobec lektury. Bo jak tu rozkoszować się aksamitnym smakiem, kiedy człek się zastanawia nad relatywizmem moralnym i dojrzałością społeczną.
W czasach radzieckich potrzebne bywało zaświadczenie, że jest się "морально устойчивым и политически грамотным" (nie chce mi się myśleć nad adekwatnym przekładem w tej chwili). Ulicka bardzo wprost pokazuje, że jeśli ktoś taki papier otrzymał legalnie, to... to świadczył on o czymś całkowicie przeciwnym. Z jednej strony - truizm. Z drugiej... 
z drugiej strony, dlaczego takie tematy poruszane są właśnie teraz, choć pisać o tym można od ładnych parenastu, jak nie więcej, lat?
Hmm?

2 komentarze:

  1. Masz rację, że Fear From Flying by Erica Jong to nie o lataniu:-)
    Może o przelatywaniu? :-)
    W każdym razie kawał dobrej babskiej literatury, która możemy docenić tylko my, kobiety:-) Chociaż Serenissima mi się wydawała lepsza.
    Dzięki za podpowiedź co do Ulickiej. Wstawiam w wirtualną kolejkę. Stoją już tam (na różnych etapach podgotowki)Jerofiejew Wieniedikt i Jerofiejew Wiktor, ostatnie Marininy i Daszkowa, Pieliewin i Sorokin. Pierwsza recenzja wkrótce:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mozemy sie wymieniac lekturami wcale nie wirtualnymi :) Mam ubiegloroczna trylogie Marininej, ktoregos Jerofiejewa i jeszcze pare rzeczy w wersji papierowej i wkrotce bede miala pare e-bookow.

    OdpowiedzUsuń