środa, 29 grudnia 2010

Pip piiiip

Pip pip pip pipip pipipipip pipipipipipipipipiiii
Miauuuuu! Miauuuuuuuuuu! Mrrrrrauuuuu!
Pip pip pipip pipipipipipipipi
Chyba trzeba wstawać. Nieodwołalnie.
Miauuuuuu!

Cholera, znów nie zdążę zjeść śniadania, w ogóle nic nie zdążę, potykam się o koty w drodze do miski, sypię karmę, przydeptuję pasek od szlafroka w drodze do łazienki, po omacku szukam szczoteczki, rozmazuję pastę po umywalce, szlag by to trafił. W głowie mieszają się koncepcje maksymalnie bezbolesnego budzenia dzieciaka.
- Młoda, matka znów zaspała, ścigamy się, która z nas się szybciej ubierze? Ty masz fory, bo nie musisz robić makijażu!

Uff, chyba się udało. Usiłuję pomalować sobie rzęsy pomadką i dopiero po dłuższej chwili dociera do mnie, że coś jest nie tak. Młoda wrzeszczy, że wszystkie czyste skarpetki są brzydkie i ona ich nie założy, a brudne są brudne, więc też ich nie założy. Wyduszam z siebie, że może iść boso, mnie to zwisa i powiewa.

Brniemy przez śnieżną zawieruchę do przedszkola, oblodzone drzewa - instalacja z drucików i szkła - trzeszczą złowieszczo, sypią się na nas kawałki lodu, pachołki ograniczające dostęp do chodnika (sople) ustawione są między zaparkowanymi samochodami. Dla pieszych pozostaje jezdnia, lekko już zakorkowana.
Do pracy mailem przychodzą już tylko życzenia noworoczne, ale koniec roku, i trzeba... trzeba zrobić jeszcze tysiąc rzeczy, na które był czas od stycznia, i, i stukam na oślep w klawiaturę, ktoś tu pisał bezwzrokowo w dwóch alfabetach? To było dawno i nieprawda, kiedy świeciło słońce.

Młoda wraca z przedszkola, papla wesoło, pokazuje mi kolejną wariację na temat "mama i kot Tajniak na spacerze w śniegu" (flamastry, papier HP Home&Office). Przylepiam się do soku, który trzy dni temu rozlał się na kuchennej podłodze. Szukam bez powodzenia czystej filiżanki w szafce, odkręcam kran, mamo, pobaw się ze mną, woda leci, usiłuję nastawić pralkę, wrzątek na herbatę zdążył wystygnąć, nadal nie ma filiżanki, mamooooo!

Panie Boże, do wolnego zostało 48 godzin z malutkim kawałkiem. Daj mi siłę, żeby jeszcze dwa razy wstać, jeszcze dwa razy włączyć komputer, jeszcze dwa razy odebrać przedszkolaka. Jeszcze tylko dwa razy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz