sobota, 23 października 2010

Wielka... klapa

No, może nie aż tak wielka...
Dziś miałyśmy oglądać Śpiącą Królewnę w wykonaniu teatru Bolshoy na scenie Pałacu Zjazdów na Kremlu. Młoda zaprosiła kumpli i bardzo się cieszyła na spotkanie z nimi (na spotkanie z baletem już jakoś mniej, choć wcześniej dopytywała się, kiedy znów pójdziemy). Być może obawiała się tego, co ja - że kumple, pierwszy raz na takim przedstawieniu, nie będą zachwyceni. A ja, jak ostatnia blondynka, bez wahania kupiłam bilety dla trójki prawie sześciolatków na 3-godzinny spektakl na godzinę 19.00.
Efekt można było przewidzieć.
Być może bez kumpli  Młoda przespałaby po prostu długie fragmenty balu w królewskim pałacu, wtulona we mnie, i z zaciekawieniem spoglądała na scenę, kiedy "coś się dzieje". Z kumplami było jej wstyd włazić do matki na kolana, a poza tym była zmęczona i głodna... Kiedy dzieci na przerwie zgodnie orzekły, że chcą do domu, nie katowaliśmy ich więcej kulturą wysoką. 


A mnie się podobało...
Zdjęcie z http://www.bolshoi.ru/

2 komentarze: